Pokazywanie postów oznaczonych etykietą makijaż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą makijaż. Pokaż wszystkie posty

piątek, 15 lutego 2013

Art of Volume - tusz od Lambre



Witajcie



Marka Lambre jest już wielu z Was dobrze znana, a przynajmniej rozpoznawalna. I bardzo mnie to cieszy, bowiem sama z wielką przyjemnością poznaję i opisuję te kosmetyki, które – musicie przyznać, przyciągają wzrok i stanowią piękną ozdobę każdej toaletki czy kosmetyczki.



Kosmetyki Lambre wyglądają luksusowo, a ja mam zawsze ten sam problem. Nie potrafię oprzeć się pięknu opakowań. Co więcej, opakowania mają złote akcenty, a jak już wielokrotnie podkreślałam – jestem „złotą dziewczyną”, i na ten defekt też nic nie poradzę. Wiem jedno – opakowania Lambre mnie urzekły, skusiły i podobają mi się ogromnie. A to dopiero początek.

Miałam przyjemność przedstawić Wam już jeden z markowych zapachów Lambre – pod nazwą Intrique (RECENZJA) dzisiaj chciałam powiedzieć kilka słów o tuszu do rzęs Art of Volume Lambre



Jak wiadomo, tusz do rzęs jest tak trudny do zrecenzowania, jak perfumy, z tego prostego powodu, że jest to kosmetyk niezwykle indywidualny i ogromnie trudno, nawet słuchając rad koleżanek, zachwycać się tak samo lub być równie zadowolonym. Dlatego niemal każda z nas ma swój ulubiony tusz, albo go poszukuje, a zazwyczaj jest to inna marka :)

Tusz Art of Volume Lambre jest prześlicznym dziełem sztuki. Buteleczka – złota, z wcięciem, przepięknie odbijająca światło ma pojemność 7 ml. Po wyjęciu ze złotego pudełeczka można się zachwycać, a ja to uwielbiam. Musicie przyznać – jest naprawdę ładna, elegancka i kobieca. Po odkręceniu wyjmujemy szczoteczkę, która także zadziwia... 



Po pierwsze jest odrobinkę wygięta, przypominając kształt rzęs. Po drugie ma nieco nierówne wypustki (dłuższe i krótsze), a po trzecie jest elastyczna – czyli wygina się (naprawdę) jest bowiem wykonana (chyba) z gumy (tak mi się przynajmniej wydaje, ale mogę się mylić). Możecie mi wierzyć – taką szczoteczkę widziałam po raz pierwszy i byłam wielce zaintrygowana.

Podczas malowania szczoteczka bardzo ładnie dopasowuje się do kształtu rzęs i rozdzielając je, widocznie wydłuża. Dlatego u mnie efekt jest widoczny po pierwszym użyciu – natura poskąpiła mi wachlarza, którym mogłabym czarować. Ma kolor smoliście czarny, co także jest zauważalne. Nie skleja rzęs i nie pozostawia tych wstrętnych grudek, które zawsze doprowadzają mnie do stanu irytacji. 



Bardzo ładnie rozdziela i unosi rzęsy, wydłużając je i nadając ładny kształt. Nie obsypuje się, ani nie odbija, nawet jeśli pada śnieg. Efekt jest zauważalny, przy czym rzęsy wyglądają naturalnie, a nie sztucznie i nadmiernie oblepione tuszem. Maluje szybko i wygodnie – wystarczy przeciągnąć. Przy kilkakrotnym malowaniu, mocno unosi rzęsy, co pięknie wygląda przy mocniejszym wieczorowym makijażu.

Szczoteczka jest mocno umieszczona w opakowaniu i już przy jej wyjmowaniu widzimy, że nadmiar tuszu sam się usuwa. Nic nie musimy zostawiać specjalnie na brzegu. Jedynym maleńkim problemem jest ponowne włożenie szczoteczki do opakowania. Trzeba się nauczyć – gdyż szczoteczka jest miękka i trzeba odrobinkę nacisnąć aby weszła do opakowania. 



Tusz dobrze się zmywa przy użyciu mleczka do demakijażu, nie rozmazuje się i nie pozostawia smug. To także zaleta, którą warto podkreślić. Używałam kilku typowych preparatów do demakijażu i każdy sobie ładnie poradził z myciem.

Sama jestem naprawdę zadowolona z efektu i trwałości tego tuszu. W tym momencie jest moim ulubieńcem, cenię bowiem szybki efekt i ładne uniesienie. Przy krótkich i niezbyt ładnych rzęsach, naprawdę trzeba się naszukać dobrego tuszu. Ten za taki uważam, dlatego polecam Wam do wypróbowania. Jeżeli zależy Wam na ładnym podkreśleniu, rozdzieleniu i wydłużeniu – na pewno będziecie zadowolone. 



I oczywiście, co jeszcze raz podkreślę – miło wyjąć z kosmetyczki tak śliczne cudeńko, które nie jest tylko ładniutkim gadgetem, ale dobrym jakościowo produktem, którego miło używać. Sama na pewno jeszcze nie raz skuszę się na ten kosmetyk A marka Lambre jest dla mnie synonimem elegancji, dobrej jakości i prawdziwej zmysłowej kobiecości… 
Polecam Waszej uwadze :)

Od producenta:


Czarny tusz podkręcająco-wydłużający LAMBRE zapewni niewiarygodnie długie, z efektem zwiększenia objętości rzęsy i wyrazisty wzrok.
Art of Volume – to dokładne rozdzielenie rzęs i zadziwiający efekt zwielokrotnienia objętości!
Dzięki Art of Volume na zawsze zapomnisz o problemie nieestetycznie wyglądających grudek. Lekka kremowa konsystencja tuszu równo i dokładnie pokrywa każdą rzęsę warstwą jedwabiście gładkiej masy, nie sklejając ich i nie dając uczucia ciężkości. 



Art of Volume – to wspaniałe rzęsy i wyrazisty, przenikliwy wzrok.
Wygodna, silikonowa szczoteczka układająca się w kształt podkręconych rzęs obejmuje i powiększa każdą rzęsę, jedną po drugiej, stwarzając efekt zwielokrotnionej objętości.
Art of Volume – to sztuka tworzenia efektu zwiększenia objętości.
Nowy tusz łatwo się rozprowadza, nie rozmazuje się, nie obsypuje się, nie powoduje reakcji alergicznych i łatwo się zmywa. Dzięki temu codzienny proces tworzenia makijażu staje się przyjemnym rytuałem i drobną kobiecą tajemnicą sukcesu uwodzenia.
WIĘCEJ: LINK




LAMBRE® Groupe International działa na rynku produktów perfumeryjno-kosmetycznych od 1999 roku, proponując szeroki asortyment produktów perfumeryjnych i kosmetyków pod marką LAMBRE®. Produkty firmy nie są sprzedawane w sklepach. Podstawą wciąż poszerzającej się sieci handlowej są konsultanci LAMBRE®.
Zapraszam do zapoznania się z bogatą ofertą: http://pl.lambre.eu/





Znacie już kosmetyki marki Lambre?
A może macie inne ulubione maskary?
Zapraszam do rozmowy…






sobota, 17 listopada 2012

Stone Cosmetics - więcej niż puder...




Witajcie

Doskonały makijaż jesienny wymaga nie tylko ładnej kolorystyki, ale także dobrze dobranych pudrów, których zadaniem jest nadanie twarzy satynowej gładkości i ładnego kolorytu. Sama pełny makijaż zaczynam stosować właśnie jesienią, dobierając kolory do mojej ciemnej i opalonej karnacji, zimą zmieniając odcienie na ciut jaśniejsze. Daleko mi jednak do barw jasnych i zawsze bardzo długo szukam kolorów idealnych.

Dzisiaj chciałam Wam zaprezentować dwa rodzaje pudrów, znajdujące się w ofercie marki Stone Cosmetics. Już przedstawiałam Wam tę markę przy charakterystyce fantastycznych cieni wypiekanych (TUTAJ). Mowa będzie o pudrze rozświetlającym Shimmer Powder oraz pudrze z minerałami Pressed Powder with Minerals nr 3.



Puder rozświetlający Shimmer Powder Stone Cosmetics dostępny jest w jednym wariancie, który jest jednak wersją uniwersalną. Są to dwa kolory (jasny i ciemny), które możemy stosować w zależności od naszych potrzeb pojedynczo lub mieszając, tak by otrzymać odcień najbardziej nam odpowiadający. 



Puder ma pojemność 11 g i zamknięty jest w nieco owalnym opakowaniu z lusterkiem. Oprawa opakowania jest biała, ze złotymi napisami, co wygląda bardzo elegancko, a zarazem niezwykle ciekawie. Pudełeczko jest bardzo dobrej jakości, solidne i wytrzymałe, a zarazem niezwykle wdzięczne. Lusterko wyraźne, zwykłe (strasznie nie lubię tych wersji powiększających, które odwiecznie wywołują u mnie depresję).

Puder jest bardzo mocno napigmentowany rozświetlającymi drobinkami, co sprawia, że pięknie mieni się w słońcu i w świetle sztucznym, a tym samym nadaje kolorom ciepłego blasku. Jest to puder, który możemy stosować do twarzy, ciała, a także jako cień do powiek. Jego wielofunkcyjność sprawia, że jest to kosmetyk interesujący, a zarazem bardzo przydatny w damskiej kosmetyczce. 



Sama bardzo lubię wszelkie kosmetyki rozświetlające, dlatego puder niezwykle przypadł mi do gustu. Efekt jest zdumiewający – rozświetlenie dodaje cerze zdrowego wyglądu, a jednocześnie ukrywa ziemistość lub zmęczenie cery, co w okresie jesienno-zimowym dotyczy mnie bardzo często. Stosując puder do twarzy nadaje się jej ciekawego, promiennego kolorytu, a do oczu – zastępujemy lśniące cienie.

Na zbliżający się karnawał, puder będzie bardzo przydatnym kosmetykiem do wykonania makijażu wieczorowego i imprezowego, tym bardziej, że możemy zastosować go także do rozświetlenia ciała. Jego zaletą jest także bardzo duża trwałość, co sama cenię ogromnie i podkreślam z prawdziwą przyjemnością. 



Od producenta: 


Puder rozświetlający to dwa neutralne odcienie, zawierające mieniący się pyłek, który naniesiony na skórę odbija światło i pięknie mieni się na skórze. Odcienie można mieszać, lub używać oddzielnie w zależności od partii ciała, którą chcemy rozświetlić, bądź koloru karnacji.

Jaśniejszy odcień polecamy:
• jako korektor i rozświetlacz pod oczy
• naniesiony w kąciki powiek rozjaśni spojrzenie i powiększy oczy
• pod łuki brwiowe,
• na kości policzkowe (dla jasnej karnacji).



Ciemniejszy odcień może być użyty:
• jako alternatywa dla cieni do powiek,
• jako rozświetlacz na obojczyki i ramiona.

Jak widzicie, jest to puder, którego mnogość zastosowań i możliwości kolorystyczne sprawiają, że warto taki kosmetyk posiadać. Sama uważam, że wybrałam doskonale i mogę lśnić tak, jak sobie zaplanuję (a naprawdę to lubię).



Drugim z pudrów, na który chcę Wam zwrócić uwagę to puder z minerałami Pressed Powder with Minerals Stone Cosmetics. Sama wybrałam odcień nr 3 (oczywiście są też wersje jaśniejsze).
Jest to puder, którego cechy powinny zadowolić każdą kobietę. Bardzo ładnie kryje, nadając twarzy gładkości. Przyczynia się do optycznego zmniejszenia drobnych zmarszczek, zwęża pory i działa łagodząco. Jego bogaty skład, jest najlepszą rekomendacją.



Jest to puder, którego stosowanie przynosi bardzo zadowalające efekty. Kończy makijaż doskonałym wygładzeniem, a także pochłania nadmiar serum, co na pewno ucieszy wiele kobiet o cerze tłustej. Nie powoduje podrażnień i nie uczula, co jest zaletą, dla osób o cerze wrażliwej (coś wiem na ten temat). Twarz wygląda naturalnie, nie ma więc efektu brzydkiej maski, która mnie osobiście zawsze odstrasza.

Puder ma pojemność 11 g i również zamknięty jest w ładnym, idealnie okrągłym pudełeczku z lusterkiem. Jest to opakowanie wygodne i poręczne – oraz co stwierdzam z prawdziwą przyjemnością, bardzo eleganckie. Uwielbiam tę stylistykę i piękne logo, które jest już dla mnie synonimem dobrej jakości kosmetyków wartych uwagi i polecania.



Puder stosowałam tradycyjnie zarówno na podkład, jako wykończenie makijażu oraz samodzielnie, jako makijaż dzienny. Uważam, że jest trwały, ma zdolność ukrywania niedoskonałości i zmarszczek oraz nadający efekt bardzo ładnego wygładzenia. Ponadto może być też używany na mokro, jako alternatywa podkładu. Ta cecha niezwykle mnie zaintrygowała, ale sprawiła, że musiałam przekonać się osobiście.

Po aplikacji na mokro puder idealnie spełnia zadania podkładu, przy czym efekt jest delikatny i naturalny, co jest chyba jego zaletą najbardziej szczególną. Działa jak fluid wyrównujący koloryt, a ponadto ukrywa niedoskonałości, wygładza i lekko matuje. Jest więc także kosmetykiem uniwersalnym, co jeszcze bardziej przemawia na jego korzyść. 



Od producenta:


Puder z minerałami bogaty w mikro i makro elementy polecany dla cery tłustej i mieszanej: usuwa zanieczyszczenia, łagodnie ściąga pory, wygładza i odświeża skórę, łagodzi podrażnienia i nadaje aksamitny efekt.

Formuła pudru oparta jest na minerałach, dzięki temu puder jest lekki i nie obciąża skóry. Dzięki obecności kaolinu, który występuje w składzie pod dwoma postaciami jako kaolin i glinka amazońska, puder :
• dostarcza skórze cennych minerałów takich jak krzem, wapń, magnez, żelazo, potas i sód oraz antyoksydanty.
• zarówno kaolin jak i glinka amazońska doskonale odżywiają i wygładzają cerę.



Dzięki zawartości w składzie krzemionki puder:
• nadaje gładkość i jedwabistość.
• Ma właściwości absorbujące, doskonale pochłania nadmiar sebum oraz matowi skórę.
• Łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia.
• Nie uczula.
• Ponadto optycznie wygładza i zmniejsza drobne zmarszczki.

Obecne w składzie cenne białko jedwabiu tworzy na powierzchni skóry delikatną warstwę, pozwalając skórze swobodnie oddychać czyniąc ją gładką i aksamitną. Dodatkowo proteiny jedwabiu powodują doskonałą przyczepność pudru do skóry. Puder zawiera również dwutlenek tytanu i tlenek cynku, które działają jako filtr przeciwsłoneczny. Ponadto tlenek cynku wykazuje właściwości antybakteryjne i przeciwzapalne.



Dodatek do składu emolientu Caprylic/Capric Triglyceride, który jest mieszaniną roślinnych kwasów tłuszczowych, zawierających w sobie najlepsze własności oleju kokosowego i palmowego, które są zestryfikowane z gliceryną sprawia, że puder natłuszcza, wygładza oraz zapewnia doskonałą ochronę. Ułatwia transport minerałów w głąb skóry.

NA MOKRO I SUCHO! Puder MINERALS może również zastąpić fluid. Nałożony na mokro, na całą twarz daje efekt kamuflujący i wyrównujący koloryt, zbliżony do działania płynnego podkładu. Wtapia się w skórę dając matowy efekt na cały dzień!



Pudry marki Stone Cosmetics bardzo przypadły mi do gustu i sprawiły, że zaczęłam dostrzegać mnogość zastosowań jednego kosmetyku. Ich uniwersalność sprawia, że sięgam po nie z prawdziwą przyjemnością i uczę się metod doskonalenia makijażu. Daleko mi jeszcze do perfekcji, ale staram się odkrywać te produkty, które pozwalają mi wyglądać dobrze, przez cały dzień... 




Macie swoje ulubione pudry?
A może znacie inne kosmetyki o tak uniwersalnych zastosowaniach?
Zapraszam do rozmowy…


wtorek, 6 listopada 2012

Cienie wypiekane w stylu Stone Cosmetics




Witajcie

Pisałam już o wielu różnych kosmetykach, nie miałam jeszcze okazji przedstawiać kosmetyków kolorowych do makijażu. Dzisiaj właśnie chciałam ten błąd naprawić i przedstawić Wam cienie wypiekane Baked eyeshadow Stone Cosmetics.

Marka urzekła mnie kilkoma cechami, które od razu pragnę podkreślić. Po pierwsze „image” opakowań przemawia do mnie całą swoją mocą. Białe pudełeczka z pięknym logo w kolorze starego złota – dla mnie są niesamowicie pociągające. Wyglądają elegancko, a zarazem na tyle innowacyjnie, że nie sposób nie zwrócić na nie uwagi. A jak doskonale wiecie, zwracam na to uwagę szczególną, czego wcale się nie wypieram. I lubię ten szczególny czar ładnych opakowań.



Dzisiaj chciałam Wam przedstawić cienie wypiekane Stone Cosmetics w wersji Smoky Eyes oraz Old Gold. Wybrałam te palety ponieważ nieustannie jestem zakochana w złocie i brązach i te kolory zawsze mnie pociągają i urzekają. I tak naprawdę otaczam się głównie taką paletą barw, bardzo rzadko eksperymentując i zazwyczaj będąc niezadowolona z efektu. 



Jak widzicie tutaj znaleźć możemy kilka odcieni brązu i złota plus szarości potrzebne do wykonania typowego dymnego makijażu. Dla mnie kolory ciepłe i odpowiednio nasycone, takie które ładne komponują się z tęczówką mojego oka, która niestety barwą nie zachwyca, będąc odmianą złotego bursztynu (jeśli mam dobry humor) lub gliniastego błota (jeśli znowu trapią mnie smutki).  



Paletki są niezwykłe nie tylko ze względu na wygląd opakowania, ale również ze względu na same cienie. Mimo iż bardzo chciałam Wam pokazać ten efekt na zdjęciach, nie bardzo można to dostrzec – cienie delikatnie mienią się w słońcu, co dodaje ich pigmentacji głębi, a zarazem świetlistego blasku. Wyglądają pięknie, a zarazem dyskretnie i elegancko. 



Drobinki są maleńkie, a przez ten cudowny efekt mamy do czynienia z kolorami niezwykle świetlistymi, które dla mnie zawsze były i są najpiękniejsze. Same w sobie mają moc otwierania oka, a dla mnie jest to również ważne. Nie jest to jednak wyrazistość brokatu, która nie zawsze mi odpowiada, ale pięknie skomponowana mieszanka drobinek delikatnych ale w konsekwencji zdecydowanie wyrazistych.   



Dodatkową zaletą jest sam kolor, który na powiece wygląda identycznie tak samo, jak w paletce. Taki efekt, jest bardzo rzadko spotykany, tutaj jednak nie ma mowy o przekłamaniu koloru. Oczywiście, tak jak widzicie, nieco inna barwa na zdjęciach nie jest wynikiem przeróbki, tak bowiem reagują cienie na światło i cień, czego przecież nie muszę tłumaczyć.



Cieniami wypiekanymi Stone Cosmetics można wykonać każdy rodzaj makijażu – i delikatny codzienny i ten mocny, zdecydowany, wieczorowy. Cienie pięknie rozprowadzają się na powiece, ładnie przylegają, nie kruszą się i nie osypują. Na makijaż dzienny wystarczy lekkie pociągnięcie, a kolor mocny daje albo aplikacja na mokro lub mocniejsze pociągnięcie w kilku warstwach.

Początkowo byłam bardzo zaskoczona mocnym kolorem jaki można uzyskać przy ich pomocy, co tylko zdecydowało, że jeszcze bardziej przypadły mi do gustu. Barwy są zdecydowane i piękne, a makijaż niezwykle trwały. Tym samym cienie są bardzo wydajne, co również jest ich wielką zaletą. 



Mam nadzieję, że po tym opisie zainteresowałam Was chociażby odrobinkę tą marką, którą sama odkrywam z wielką i niekłamaną przyjemnością. Jak każda kobieta lubię kosmetyki, które do mnie przemawiają, a te zdecydowanie mnie kuszą i dodatkowo spełniają moje oczekiwania. Jestem z nich ogromnie zadowolona i każdego dnia sięgam po paletkę z wielką przyjemnością. 



Polecam Wam markę Stone Cosmetics, która ma naprawdę ciekawe produkty, w dobrej cenie i bardzo dobrej jakości. Dla mnie to kosmetyki bardzo ciekawe, a dodatkowo niezwykle intrygujące kolorystyką i wyglądem opakowań.

Od producenta:

STONE COSMETICS to połączenie francuskiej jakości, włoskiego stylu i polskich cen.
Kosmetyki są specjalnie opracowane i zaprojektowane dla kobiety nowoczesnej, świadomej swojego stylu, szukającej kosmetyków podążających za bieżącymi światowymi trendami.



Dzięki innowacyjnemu procesowi wypiekania, cienie te nie kruszą się i idealnie rozprowadzają.
Cienie można stosować zarówno na sucho jak i na mokro co pozwala uzyskać trwalszy makijaż oraz wyraźniejszy efekt.



Cienie STONE COSMETICS Baked eyeshadow to zestaw czterech idealnie skomponowanych odcieni zamkniętych w poręcznym i estetycznym opakowaniu. Aplikację ułatwia dołączony dwustronny aplikator.



Zainteresowanych zapraszam na stronę producenta: http://www.stonecosmetics.pl/

Znacie już markę Stone Cosmetics?
Jakie są Wasze ulubione cienie?
Zapraszam do rozmowy...

wtorek, 9 października 2012

W objęciach słońca... - Bikor i Ziemia Egiptu




Witajcie

Czy wiecie kiedy kobieta jest szczęśliwa? Tak, już słyszę szum myśli i potok odpowiedzi, ale ja sądzę, że kobieta jest szczęśliwa wówczas, kiedy dostaje prezent. A ideą prezentu jest jego opakowanie. Wyobraźcie więc sobie, że dostajecie dużo pudełko, zgrabnie oklejone i opisane, a po jego otworzeniu wyciągacie z ochronnych foli dużą wdzięcznie zaklejoną torbę. Wewnątrz torby znajduje się mniejsza torebeczka, oczywiście również delikatnie zamknięta…

Tak ciekawość jest wielką zaletą kobiet, a umiejętność takiego zapakowania prezentu, aby tę ciekawość wzmocnić, to już mistrzostwo. Docieramy więc do mniejszej torebeczki, w której odnajdujemy śliczne, błyszczące pudełeczko w kolorze połyskującej winnej czerwieni ze złotym anagramem i napisem: BIKOR: Egyptische Erde…



Egyptische Erde Bikor - opinia 


Tak i właśnie dzisiaj opowiem Wam o produkcie, który powinna znać, używać i kochać każda kobieta ceniąca perfekcję makijażu. Mowa o Egyptische Erde – Ziemi Egiptu marki Bikor, czyli produkcie zastępującym podkład, puder, bronzer, a nawet róż, służącym do makijażu twarzy i ciała, a także pielęgnacji. 



Odnajdujemy go w dwukolorowym, perfekcyjnym pudełeczku wyglądającym jak elegancka puderniczka z lusterkiem. Wygląda jak ciemniejszy puder, w którym w blasku słońca dostrzec można maleńkie refleksy opalizujących drobinek mineralnych, ale na tyle maleńkich, że mamy wrażenie patrzenia na diamentowy pył pięknie zmieszany z innymi składnikami.



W zależności od światła Ziemia Egiptu może wydawać się ciemnym pudrem, wręcz bronzerem lub pięknie opalizującym pudrem wykończeniowym. Przy czym muszę podkreślić, że produkt ten nie ma zadania tylko rozświetlającego, jest to bowiem kosmetyk o zastosowaniu uniwersalnym.

Przy nałożeniu jednej warstwy Ziemi Egiptu za pomocą pędzla otrzymujemy efekt wygładzenia, wyrównania kolorytu i dyskretnego makijażu, nazywanego dziennym i naturalnym. Możemy jednak nakładać kilka warstw pogłębiając w ten sposób koloryt skóry i opalenizny, a także poprawiać defekty natury.

Możemy kosmetyk stosować jako utrwalacz opalenizny, bądź jako kosmetyk do makijażu wykończeniowego, w którym dokonujemy modelowania twarzy. Jego zaletą jest kolor, który ma na celu naturalność w takim odcieniu, jaki pasuje do naszej karnacji. Dzięki temu makijaż zawsze dopasowuje się do nas i naszych potrzeb. Jest to ogromna zaleta, na którą pragnę w szczególności zwrócić Waszą uwagę.



Podchodziłam do makijażu bardzo ostrożnie z tego względu, że mistrzynią wizażu nie jestem i daleko mi do perfekcji, którą często oglądam na Waszych blogach. Niestety modelką też nie jestem, więc musicie o efektach poczytać. Jako zwykła kobietka, o dość ciemnej karnacji odkryłam, że idealny kolor krycia, a zarazem wizualnie najbardziej odpowiadający moim potrzebom dają trzy delikatnie nałożone warstwy na kremie plus dodatkowe pociągnięcie na kościach policzkowych.



Efekt może naprawdę zadziwić, a co więcej – zachwycić. Ukryte drobne przebarwienia, skórą jednolita, ładnie prezentująca się w świetle dziennym i sztucznym, twarz naturalna, a zarazem okryta pocałunkiem słońca. Ponieważ lubię eksperymenty próbowałam także stosować Ziemię Egipską na podkład w kolorze dla mnie naturalnym. Tutaj wystarczy jedno delikatne muśnięcie, aby otrzymać cudowną wyrazistość i kolor przypominający naturalną i śliczną południową opaleniznę. Tak wygląda idealne muśnięcie słońcem. 



Ziemia Egiptu mnie oczarowała, mam bowiem zawsze jesienno-zimowy problem z utratą naturalnej opalenizny, którą uwielbiam. Dlatego przy pomocy tego magicznego kosmetyku mogę zatrzymać efekt opalonej, ale zdrowej i rozjaśnionej twarzy, także w okresie panującej szarzyzny i bladości. Jednym słowem mogę być piękna letnim urokiem, bez względu na aktualnie panującą porę roku. Czy to nie jest cudowne, a zarazem bajeczne? 



Jestem kobietką nieco próżną, uwielbiającą ładne opakowania, ceniącą perfekcyjny makijaż, która jednak ponad wszystko zwraca uwagę na jakość. Uważam, że Ziemia Egiptu spełnia wszystkie moje wymagania, a co więcej, daje mi poczucie perfekcji i piękna. Pozwala ukryć niedoskonałości, wszelkiego rodzaju przebarwienia i nadawać twarzy zdrowy wygląd. Ponadto pozwala na zabawę makijażem, co na pewno znacie i potraficie doceniać, tak samo jak ja. A zadowolona kobieta, to istota szczęśliwa. Takiej radości życzę Wam no co dzień i polecam zaglądnięcie do sklepu BIKOR, Ziemia Egiptu, to bowiem dopiero początek…



Od producenta:

    
Wszystkie nasze kosmetyki zostały wyprodukowane we Włoszech. Dzięki najlepiej wykształconym technologom i wieloletniemu doświadczeniu Uniwersytetu w Mediolanie tworzymy wysokiej  jakości produkty do makijażu. Nasze pomysły rodzą się w Polsce, think tank firmy znajduje się w Gdańsku. Nasze produkty projektujemy z myślą o profesjonalistach. 



Bikor Ziemia Egipska
Idea Ziemi Egiptu narodziła się 1979 r. w Szwajcarii. Obecnie Bikor Ziemia Egiptu ze względu na swój bogaty i dopracowany zestaw komponentów jest niezastąpionym kosmetykiem upiększającym i jednocześnie pielęgnującym. Jej imponująca formuła podlegała stałym udoskonaleniom zgodnym z najnowszymi osiągnięciami z dziedziny kosmetologii. Produkt bardzo szybko zyskał miano kultowego kosmetyku.  Bikor Ziemia Egiptu w nowej odsłonie ukazała się w sprzedaży 20 maja 2012 roku.  Oryginalny kosmetyk jest dostępny w autorskim salonie BIKOR w Gdańskim Centrum Manhattan oraz w sklepie internetowym BIKOR.



Bikor Ziemia Egiptu daje nam możliwość manipulowania kolorem, co pozwala modelować twarz, ukryć niedoskonałości, przebarwienia oraz nadać naszej skórze promienny i zdrowy wygląd. Jest inteligentnym kosmetykiem, który dopasowuje się do każdego typu cery, a wykonany makijaż, przez wiele godzin nie wymaga poprawek. Ziemia Egiptu pozwala przyciemniać opaleniznę do dziewięciu razy. Pierwsza warstwa to efekt wyrównania i rozświetlenia, natomiast kolejne aplikacje dają efekt stopniowego przyciemniania skóry, do momentu stworzenia pożądanej opalenizny. Po nałożeniu wybranej ilości warstw możemy przystąpić do modelowania rysów twarzy.
Testowany dermatologicznie i hypoalergicznie.



Większość składu Ziemi Egiptu Bikor stanowią komponenty aktywnie kondycjonujące skórę:

  1. Witamina A oraz witamina E: spowalniają proces starzenia, zmiękczają oraz wygładzają naskórek.
  2. Olej Jojoba: posiada właściwości ochronne, nawilżające i łagodzące.
  3. Masło Karite: posiada silne właściwości kondycjonujące. Zmiękcza oraz podwyższa stopień hydracji naskórka. Działa kojąco oraz przeciwzmarszczkowo. Stanowi naturalną ochronę przeciwko promieniowaniu UVB.
  4. Olej z orzechów arachidowych: bogaty w witaminy oraz składniki mineralne łagodzi oraz nawilża skórę.
  5. Kwas hialuronowy: skutecznie i naturalnie nawilża, wygładza oraz spowalnia procesy starzenia się skóry.

Nie zawiera parabenów.



© Bikor Professional Color Cosmetics. Znak Egyptische Erde, Ziemia Egiptu są znakami towarowymi BIKOR zastrzeżonym w Polsce i innych krajach.
Cena: 140,00 zł

Jeśli zainteresował Was ten niezwykły produkt polecam odwiedzenie strony Bikor i sklepu. W ofercie znajdziecie wiele ciekawych i profesjonalnych kosmetyków.








Jak podoba Wam się kultowy kosmetyk marki Bikor?
Miałyście może podobne profesjonalne produkty do makijażu?
Zapraszam do dyskusji...