Witajcie
Przyszła kolej na recenzję
produktów do włosów mojej ulubionej marki fryzjerskiej, która od wielu miesięcy
rozpieszcza moje włosy doskonałymi produktami, w których jestem nieodwołalnie
zakochana. Miłość do marki Tahe kwitnie i wiem, że zrozumieć mnie potrafi tylko
ten, kto miał okazję poznać te produkty, a wiem, że takie osoby nawet tu zaglądają :)
Dla innych osób, które szukają
inspiracji w pielęgnacji włosów i produktów, które na pewno nie zawiodą polecam
bogatą ofertę profesjonalnych kosmetyków fryzjerskich Tahe, które znajdziecie na stronie
polskiego dystrybutora: Silog sp. zo.o (http://www.silog.pl/) i w sklepie: http://www.tahe.pl/.
Dzisiaj odsłona produktów z nowej
linii marki Tahe, dedykowanych włosom kręconym. Nareszcie i w szczególności.
Piękna nazwa: Tahe Magic Rizos, już zawiera w sobie magiczną i kuszącą obietnicę wspaniałych
efektów. Jednakże te kosmetyki to nie tylko dbałość o ładne zdefiniowanie
loków, ale także formuła regenerująca i dyscyplinująca, rewitalizująca i
ochronna, którą sam producent nazywa 10+1 Beneficios.
„Tahe Magic Rizos – to mnie kręci”,
to więc nie tylko chwytliwy tytuł notatki, ale szybkie słowne zdefiniowanie
cech produktów, które chcę Wam przedstawić. A że słowa potrafią figlować, w
odpowiednim zestawieniu zwodzić, to tylko zasługa nastawienia i skojarzenia (a
i jeszcze wyobraźni, mniej lub bardziej wykształconej oczywiście). Niektórzy
mogą się tutaj spierać, że ważna jest także inteligencja, ale jakoś do dzisiaj
nie odkryłam, czy ta cecha jest wrodzona czy nabyta, a nie chciałabym zbyt
długo filozofować…
Kosmetyki fryzjerskie marki Tahe zawsze mają
prześliczne opakowania, które łączą w sobie ów charakterystyczny luksus
profesjonalnych marek i czar ekskluzywnej elegancji. Miło jest trzymać w ręce
złoto-czarne pudełeczko, pełne blasku i obietnicy wspaniałych efektów. Miło też
rozkoszować się takim wizualnym efektem, a połączenie złota i czerni dla mnie
jest od zawsze najpiękniejszą kombinacją z możliwych (ta złota dziewczyna to
naprawdę ja).
Z magicznie lśniącego pudełeczka
wyjmujemy dwa produkty w kolorze czarnym, tak inne i nowe, w porównaniu z
innymi liniami marki Tahe. Oczarowanie adekwatnie do nazwy serii jest
gwarantowane. Mamy tutaj szampon do włosów zniszczonych i kręconych (Tahe Magic) oraz maskę
bez spłukiwania także do włosów kręconych (Tahe Magic Curl). Są także zestawy do włosów
zniszczonych i suchych, ale to już informacja z serii: dla ciekawych.
Szampon to charakterystyczna dla
marki okrągła buteleczka z tworzywa z korkiem lekko odkręcanym, otwierającym
maleńki otworek na szczycie korka, przez który dozujemy szampon. Założenie bardzo
proste, wygodne i łatwe w obsłudze, gwarantujące dobranie odpowiedniej ilości
kosmetyku. Nie wylejemy za dużo (zmora wielu opakowań), a przy silnym
skoncentrowaniu kosmetyku ma to duże znaczenie.
Szampon ma dość gęstą
konsystencję koloru perłowo-białego. Dzięki temu nie potrzeba zbyt dużej ilości
do umycia nawet długich włosów, a to przekłada się na wydajność. Cecha niezwykle
istotna i warta podkreślenia. Jedwabista, kremowa konsystencja zapewnia
przyjemną aplikację i łatwe rozprowadzenie na całej długości włosów. Przepięknie
się pieni ułatwiając zabieg mycia, a piana ma gęstą przyjemną formę.
Dodatkowo atutem szamponu jest
prześliczny zapach, który mnie kojarzy się kwiatowo i nie potrafię dokładniej
tych nut zidentyfikować. Są miłe i subtelne, nie narzucające się, a
jednocześnie cudownie pobudzające i zmysłowe. Jeszcze takiego zapachu szamponu
nigdy nie miałam okazji poznać i ta nowość odpowiada mi ogromnie.
Włosy po myciu są idealnie
oczyszczone, a jednocześnie nawilżone, co po prostu czujemy pod palcami. Szampon
jest delikatny, nie ma mowy o podrażnieniu skóry głowy lub plątaniu, czego
osobiście nie znoszę (poplątane kręcone włosy to koszmar, który naprawdę
niełatwo ujarzmić). Tutaj absolutnie nie spotyka nas taka niespodzianka, co
odkryłam już wielokrotnie przy stosowaniu produktów marki Tahe, a teraz tylko
ponownie potwierdziłam.
Szampon Magic Tahe chwalę sobie bardzo, dla
mojej czupryny jest idealnym produktem pielęgnacyjnym, który pozwala mi myć
włosy z przyjemnością ogromną (a ja przyjemności uwielbiam i żyć bez nich nie
mogę). Jednak czas na drugi produkt z zestawu, a mianowicie maskę do włosów
kręconych bez spłukiwania (Magic Curl Tahe).
Maska zamknięta jest w tubce,
miękkiej odkręcanej i oczywiście czarnej, co powiedziałam już na początku (a
Wasze oczy zobaczyły na zdjęciach). Wygodne, elastyczne opakowanie pozwala na
przyjemną aplikację. Użytkowość bardzo dobra (zdecydowanie lepsza niż opakowań
twardych, które trudno opróżnić do końca).
Sama maska to gęsty krem w
kolorze białym, który początkowo wydawał mi się zbyt skoncentrowany i obawiałam
się, że nie będzie wydajny. Teraz pukam się w głowę (mocno), że mogłam mieć
takie podejrzenia, znając już przecież jakość marki. Aplikujemy maskę na umyte
i wilgotne włosy, po czym należy je rozczesać i to najlepiej gęstym grzebieniem
albo dobrą szczotką.
I piszę to z pełnym przekonaniem,
bowiem przy pierwszej aplikacji oczywiście nie zastosowałam się do instrukcji i
byłam lekko zdziwiona, kiedy włosy nie do końca mnie zachwyciły, bowiem
miejscami się po prostu zlepiły. Efekt usunęłam szczotką, ale już na włosach
suchych. Teraz tego błędu już nie popełniam i otrzymuję sprężyste, elastyczne,
ładne sprężynki, które nazywam włosami.
Efekt wyeksponowania loków jest
fantastyczny, a dodatkowo włosy pozostają elastyczne i puszyste (ale nie
napuszone), ładnie błyszczące i pachnące. Tutaj nauczka dla mnie – czytaj dokładnie
instrukcje, bo nie jesteś mądrzejsza od profesjonalistów. Efekt utrzymuje się
długo, nawet po nocy włosy nie tracą na elastyczności, nie robi się
przysłowiowy „stóg siana”, ani inna koszmarna odmiana porażki.
Dodam jeszcze, że odżywka jest
ogromnie wydajna, bowiem wystarczy odrobinka (kropla wielkości pięciozłotówki)
do nałożenia i rozprowadzenia po włosach. Maska w kontakcie z wilgotnymi
włosami staje się jedwabnym serum, jakby chłonęła wodę i dlatego bardzo łatwo
wciera się ją we włosy. Nie ma potrzeby nakładania zbyt dużej ilości, bo po
prostu nadmiar wyczeszemy, a pytanie brzmi, po co?
Maska prześlicznie pachnie, co
jest odpowiednikiem aromatu szamponu, wzmacnia jego zapach, a jednocześnie
czaruje na nowo i ten zapach nosimy na włosach aż do następnego mycia. Dla mnie
fantastyczny, a nigdy nie kryłam, że uwielbiam produkty do włosów, które czarująco
i zmysłowo pachną (ot tak mam i już).
Po wyschnięciu i czesaniu nie
zauważymy niespodzianek, bowiem maska nie obciąża, nie kruszy się, nie osypuje,
czy też nie wpływa na przesuszenie lub przetłuszczenie włosów. Pięknie podkreśla
skręt, nawilża i nadaje blasku włosom (nawet jeśli myjemy innym szamponem) i
dla włosów kręconych jest fantastycznym kosmetykiem pielęgnacyjnym.
Uwielbiam uczucie dobrze umytych,
a jednocześnie nawilżonych i odżywionych włosów, które wysychając zaczynają się
pięknie zwijać, bez puszenia i sztucznego podnoszenia objętości. Sprężyste i
elastyczne loczki to efekt, który nie tylko nadaje fryzurze zdrowego wyglądu,
ale także owej czarownej zmysłowości i zalotnej figlarności. I chociaż mój mąż
zwykł mawiać że mam wiele z czarownicy, to bardzo Was proszę o to, by nie mylić
pojęć (mojemu mężowi jakoś potrafię wybaczyć).
Od producenta:
Magic Rizos: Magia wyselekcjonowanych olejków naturalnych
Magic – szampon do włosów
kręconych
Oczyszczająca formuła, ale mocno
nawilżająca włókna włosów od nasady po końce, kontroluje puszenie suchych,
kręconych włosów i chroni je przed czynnikami zewnętrznymi, zapewnia intensywną
regenerację i ekstremalny połysk oraz miękkość. Wszystko dzięki fuzji
szlachetnych, naturalnych ekstraktów i pieczołowicie dobranych do tego rodzaju
włosów.
Magic Curl – intensywna maska bez
spłukiwania
Magiczna receptura na
elastyczność i zdefiniowanie loków
Krem przywracający elastyczność i
definiujący skręt loków. Zapobiega puszeniu się naturalnych loków, utrzymuje
zdefiniowany skręt przez 48 godzin i daje maksymalne nawilżenie, odżywianie i
elastyczność, a wszystko dzięki działaniu naturalnych ekstraktów i wykwintnie
dobranych naturalnych nietłustych olejków.
Składniki aktywne:
Argania Spinosa – olejek arganowy,
Nelumbium Speciosum Flower Oil –
olejek z kwiatów lotosu,
Linum Usitatissimum Seed Oil – olejek z lnu
kwas hialuronowy, naturalny
kolagen, keratyna
Pojemność: 2x 250 ml
WIĘCEJ: http://www.silog.pl/
Znacie już markę Tahe?
A może macie swoje fryzjerskie odkrycia?
Zapraszam do rozmowy...