Witajcie
Za moim oknem świat utonął w szarzyźnie tak okrutnej, że od samego rana, już nic mi się nie chce. Dopadł mnie stan leniwca pospolitego, na tyle skoncentrowany na nic nierobieniu, że po prostu przez ładną część ranka siedziałam i gapiłam się jak mój Figiel smacznie śpi i pochrapuje cichutko. Ale niestety obowiązki zmusiły mnie do wyrwania się z objęć słodkiej stagnacji i rzucenia w wir prawdziwego życia. I tak z ranka zrobiło się późne popołudnie...
Pijąc drugą czarną kawę (oczywiście w filiżance rozmiaru „w sam raz”) postanowiłam opisać kosmetyk, który może poprawić samopoczucie i przywołać wspomnienie lata. Mowa o (pewnie wam znanym) peelingu do ciała AA Sensitive Nature Spa Mango: sekret młodości. Tutaj zaznaczę, że jest to produkt z serii: kosmetyki ekologiczne, naturalne, do skóry wrażliwej i skłonnej do alergii, a także skóry dojrzałej (stąd nazwa).
AA Sensitive Nature Spa Mango: modelujący peeling do ciała – moja opinia
Opakowanie kosmetyku to białe kartonowe pudełeczko z bardzo dokładnym opisem rodzaju i typu kosmetyku oraz jego cech ekologicznych. Od razu po zerknięciu na opis wiemy, że mamy do czynienia z preparatem, który nie zawiera parabenów, barwników, alergenów, syntetycznych barwników, alkoholu (?*), olejów mineralnych i pochodnych ropy naftowej, silikonów, olejków eterycznych, glikolu propylenowego oraz PEG, a opakowanie jest wykonane z ekologicznego papieru. Długaśna lista oznaczona magicznym 0% przynajmniej dla mnie brzmi zachęcająco, więc należy sięgnąć dalej.

Otwieramy magiczne zamknięcia i wyjmujemy dość pokaźnych rozmiarów plastikowy słoiczek z nakrętką (pojemność 200 ml). Od razu zapala się zielone światełko z napisem: komfort używania bez konieczności wyciskania (cóż człowiek czasami nie czuje, że mu się "krakowsko" rymuje). Pod nakrętką jest również plastikowe zabezpieczenie, a wewnątrz sam preparat, który w pierwszym momencie wywołał u mnie lekką konsternację. Na tyle peelingów, które już miałam i używałam jeszcze nigdy nie widziałam tego typu kosmetyku o takiej konsystencji i wyglądzie. Momentalnie skojarzył mi się zupełnie inny produkt, typu maski z białą glinką marki Dr Irena Eris (który nawiasem mówiąc ma bardzo zbliżoną konwencję stylistyki).
Jednak zanim zacznę się dalej rozpisywać nad konsystencją, muszę zaznaczyć, że i tak zanim myśli zaczną się formować w skojarzenia uderza w nas zapach peelingu, który jest mocny, a zarazem niezwykle ciekawy. Jak zapewne wiecie, zapach opisać jest trudno, dlatego usilnie się staram aby posługiwać się pierwszym skojarzeniem, jakie mi się nasuwa i chociaż odrobinkę może poruszyć wyobraźnię. Dlatego powiem, że wdychając ten zapach przyszedł mi na myśl krem, a zaraz później pudding ryżowy z morelami...

Osłupiałam i zgłupiałam (mąż twierdzi, że to już niemożliwe, ale kto tam słucha zrzędzenia mężczyzn), wyraźnie przecież napisano na opakowaniu: mango. Ponownie więc zaczęłam czytać opis i skład (a naprawdę zawsze byłam zdania, że czytam ze zrozumieniem) i odsapnęłam z ulgą, dowiadując się, że mamy tutaj ekstrakt z owoców moreli. Zapach jest niezwykle przyjemny i co ciekawe dopasowuje się do typu skóry. U mnie pachnie słodkawo i ciepło, a na przykład u męża świeżo i soczyście (rozumiecie, test rodzinny :)). Jest to o tyle ważna moim zdaniem informacja, że zapach bardzo długo utrzymuje się na skórze, warto więc o tym pamiętać stosując wiele pachnących kosmetyków (mieszanina różnych aromatów bywa okrutną zemstą).

Wracając do konsystencji i aplikacji. Mamy tutaj do czynienia z bardzo gęstym kremem, który musimy dość energicznie wcierać w skórę, aż do momentu zniknięcia swoistej bieli którą kosmetyk "maluje" na ciele. Jeśli uda nam się przesadzić z ilością kosmetyku możemy mieć problem, dlatego warto zacząć od naprawdę niewielkiej ilości. Wchłania się ładnie, drobinki są dość ostre, dzięki czemu idealnie oczyszczają skórę, a dodatkowo bardzo przyjemnie masują. Podsumowując jest to preparat typu: stuprocentowy peeling i masaż w jednym, bez przesady czy pomyłki w nazewnictwie.

Skóra po aplikacji i zmyciu ciepłą wodą (pięknie się zmywa, bez problemów czy pienienia) i staje się gładka, miękka i pachnąca. Efekt jest naprawdę dostrzegalny od razu, co mnie osobiście ogromnie cieszy, lubię bowiem kosmetyki, które spełniają obietnice producenta. Jednym malutkim mankamentem, który zauważyłam (ale lubię się „czepiać”) jest fakt, że ten peeling należy używać pod prysznicem, a nie w kąpieli. Wiem, że większość z Was może być zaskoczona kąpielą z peelingiem (ale te cukrowe i solne się rozpuszczają i znam osoby które tak je stosują). Woda bowiem nabiera bardzo mlecznej barwy i przestaje być przyjemnością (jeśli możecie sobie to wyobrazić).

Podsumowując mój okropnie długi monolog (dobrze że gadulstwo nie jest karalne, bo miałabym kilka wyroków i to tych dożywotnich) jest to peeling, który polecam za bardzo dobre efekty oczyszczania, ujędrniania, nawilżenia oraz nadania skórze owej miękkości, która naturalnie jest cechą tylko małych dzieci. Cudowna elastyczność i satynowa gładkość to chyba dobra rekomendacja. Osoby, które cenią kosmetyki naturalne, także powinny być zachwycone. I jeszcze ten zapach, piękny, ciepły i zmysłowo letni. Polubiłam ten peeling i jeśli będę miała okazję na pewno sięgnę także po inne produkty serii AA Nature Spa, dla własnej satysfakcji i zadowolenia mojej skóry (często słyszę jak wzdycha). I chociaż wolę peelingi typu gęstej galaretki, ten jakże inny i ciekawy produkt, naprawdę zrobił na mnie dobre wrażenie.
Od producenta:
Bogata konsystencja preparatu odżywia i regeneruje skórę, zapewniając chwile prawdziwej przyjemności. Peeling doskonale złuszcza naskórek oraz niweluje drobne niedoskonałości i przebarwienia skóry. Drobinki z łupin migdała stymulują krążenie krwi podczas masażu ciała, a organiczny ekstrakt z moreli, pochodzący z certyfikowanych upraw ekologicznych, nawilża skórę, nadając jej aksamitną miękkość. Skóra odzyskuje jędrność oraz młody i promienny wygląd. Szlachetne masła delikatnie
natłuszczają skórę i chronią ją przed negatywnym działaniem
promieniowania słonecznego. Subtelny zapach słodkiego mango będzie Ci
towarzyszył przez cały dzień.
Kosmetyki z Serii AA Sensitive Nature SPA nie zawierają sztucznych barwników, silikonów, konserwantów ani alkoholu. Wyeliminowano z nich także substancje alergizujące. Receptury kosmetyków oparte są na wyselekcjonowanych składnikach pochodzących z certyfikowanych upraw.
Organiczny ekstrakt z moreli, pochodzący z certyfikowanych upraw ekologicznych, nawilża skórę, nadając jej aksamitną miękkość.
Skład (INCI): Aqua, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Prunus Amygdalus Dulcis Shell Powder, Glycerin, Dicaprylyl Carbonate, Cetyl Alcohol, Myristyl Myristate, Octyldodecanol, Glyceryl Stearate, Glyceryl Stearate Citrate, Passiflora Incarnata Seed Oil, Parfum, Prunus Armeniaca (Apricot) Fruit Extract, Tocopheryl Acetate, Xanthan Gum, Glyceryl Caprylate, Cucurbita Pepo Seed Extract, Citric Acid. (słowniczek)
Pojemność: 200 ml
Cena: ok. 52,00 zł
Więcej: http://www.kosmetykiaa.pl/
Dla dociekliwych:
Glycerin - 1,2,3-propanotriol, gliceryna, alkohol trójwodorotlenowy, hydrofilowa substancja nawilżająca, która ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka, dzięki czemu pełni rolę promotora przenikania, humektant, zapobiega krystalizacji (wysychaniu) masy kosmetycznej.
Cetyl Alcohol (alkohol cetylowy) - mieszanina alkoholu cetylowego i stearylowego, niejonowa substancja powierzchniowo czynna. Emolient tzw. tłusty, emulgator, rozpuszczalnik. Substancja będąca pochodną nasyconych kwasów tłuszczowych olejku kokosowego, uzyskiwana także w sposób syntetyczny. Wykazuje bardzo duże właściwości emulgujące i stabilizujące. Ma też pozytywne działanie na skórę: powoduje utrzymanie wody w organizmie, nie ma typowych dla alkoholi właściwości wysuszających i antybakteryjnych.
Oktylododekanol - rozgałęziony długołańcuchowy alkohol tłuszczowy, emolient. Poprawia właściwości aplikacyjne: ułatwia rozprowadzanie preparatu na skórze, stabilizuje emulsję poprzez ochronę przed separacją składników.
Glyceryl Stearate (stearynian glicerolu, ester kwasu stearynowego i gliceryny) - alkohol estryfikowany, z tłoczenia oleju kokosowego, słonecznikowego, emolient tzw. tłusty. Emulgator W/O, składnik umożliwiający powstanie emulsji. Substancja konsystencjotwórcza.
Glyceryl Stearate Citrate (cytrynian, stearynian glicerolu) - wielowartościowy alkohol estryfikowany z kwasu cytrynowego oraz roślinnego kwasu stearynowego. Emulgator pochodzenia roślinnego (naturalnego) do tworzenia formulacji typu O/W, nie zawiera PEG. Stosowany jest także jako środek zapachowy oraz środek zmiękczający skórę, pomaga skórze zachować odpowiedni poziom nawilżenia. Pełni także funkcję stabilizatora.
Passiflora Incarnata Seed Oil - olej z nasion pasiflory (męczennicy), zawiera ok. 85% nienasyconych kwasów tłuszczowych, w tym ok. 70% kwasu linolowego (omega-6) dzięki czemu, jest to jeden z najbardziej interesujących olejów egzotycznych. Emolient tzw. tłusty.
Prunus Armeniaca (Apricot) Fruit Extract - ekstrakt z owoców Prunus Armeniaca czyli moreli pospolitej.
Prunus Amygdalus Dulcis Shell Powder - proszek/drobinki otrzymywany z suszonych łupin migdała (drzewo migdałowe, Prunus amygdalus var. dulcis, Rosaceae).
Cucurbita pepo Seed Extract - organiczny ekstrakt z nasion dyni zwyczajnej (Cucurbita pepo L.) , przeciwutleniacz, działa kojąco oraz wspomaga procesy naprawcze skóry.
Jak to więc jest z tym alkoholem? I dlaczego peeling nazywa się Mango?
Macie własne doświadczenia z tą serią?
Zapraszam do dyskusji...