Witajcie
Nowy Rok zastał mnie zakichaną i
zasmarkaną i niestety wcale nie zapowiada się, aby to wstrętne choróbsko
chciało mnie szybko opuścić. Chyba jej u mnie dobrze, chociaż sama staram się jak
mogę, aby nareszcie znalazła sobie innego nosiciela. Postępem jest natomiast
fakt, że udało mi się po niemal dwóch tygodniach wstać z łóżka…
Przywitam Was kulinarnie,
chciałam bowiem napisać kilka słów o dwóch sosach, które ostatnio pomagają mi
być dobrą kucharką, a tym samym stały się moimi przyjaciółmi, i to tymi,
których bardzo się ceni. Już wiecie, że moje umiejętności w kuchni są raczej
marne, a gotuję nie tyle z pasji i chęci eksperymentowania, ile z potrzeby i konieczności dnia
codziennego (nie da się żyć powietrzem). Dlatego cenię potrawy proste i szybkie, a jednocześnie smaczne i
sycące.
Mając na głowie dwóch mężczyzn,
którzy są typowymi przedstawicielami kuchni mięsnej i dobrze doprawionej, muszę
swoją kreatywność kierować ku daniom, które w ich mniemaniu są najlepsze. Stąd na
pierwszym planie niemal zawsze znajdziecie u mnie mięso. Mogę jedynie
pozazdrościć tym gospodyniom, które mogą sobie pozwolić na przewagę dań
jarskich czy nawet wegetariańskich – u mnie byłaby rewolucja, bunt i głośne
narzekanie, zakończone zapewne obiadem na telefon.
Stąd ogromnie się ucieszyłam z
możliwości wprowadzenia do swojej kuchni sosów marki Kikkoman, czyli
naturalnego sosu sojowego oraz sosu-marynaty Teriyaki. Od razu muszę zaznaczyć,
że do tej pory stosowałam sos sojowy sporadycznie, do potraw chińskich,
natomiast marynaty robiłam według „babcinych” receptur, zajmujących dość dużo czasu.
A przy moich niezbyt imponujących zdolnościach, efekty bywały różne.
Kikkoman sos sojowy
Marka Kikkoman wychodząc naprzeciw oczekiwaniom konsumentów już od ponad 300 lat tworzy naturalne japońskie sosy sojowe, które po dziś dzień cieszą się niesłabnącą popularnością również w krajach europejskich. Sosy sojowe Kikkoman to produkty w pełni naturalne, powstające z niemodyfikowanej genetycznie soi.
Ich produkcja przebiega zgodnie z tradycją: bez dodatków wspomagających zapach oraz smak. Powstają w wyniku naturalnej fermentacji soi, ziaren pszenicy, wody i soli z drożdżami. W odróżnieniu do chińskich sosów sojowych dostępnych na rynku polskim nie zawierają żadnych dodatków chemicznych.
Ta niezastąpiona przyprawa kuchni azjatyckiej podkreśli walory smakowe każdego dania, nie tłumiąc aromatu poszczególnych składników. Jest idealnym dodatkiem wzbogacającym i uwydatniającym smak: zup, sałat, dressingów, marynat, dipów oraz potraw smażonych i duszonych. Świetnie komponuje się z mięsem, rybami i warzywami.
Eksperymenty kuchenne z sosem
sojowym rozpoczęłam od próby wyeliminowania innej, nagminnie u mnie w domu
stosowanej przyprawy w płynie. I muszę Wam powiedzieć, że udało się znakomicie
i w ten sposób sos sojowy zaczął pojawiać się na stole tak często, jak tylko
można sobie zażyczyć. Stał się ulubionym dodatkiem do dań smażonych i
gotowanych, głównie z dodatkiem mięsa i grzybów, a także kapusty i cebuli. Zaczęłam
doprawiać nim zupy i sosy, a nawet już gotowe dania, celem nadania ostatecznej
nuty smakowej, a także koloru.
Początkowo sos sojowy stał się
dodatkiem do gołąbków i pierogów, by stopniowo stać się miłym akcentem dla
krokietów i naleśników z pieczarkami i kolejno zup grzybowych i sosów mięsnych.
Codzienna kuchnia, nie jest u mnie wyszukana, tym bardziej, że zima nie sprzyja
obfitości warzyw (niestety), jednak dobrze doprawione danie – każde, może
smakować wspaniale.
Przypuszczam, że prawie wszyscy
znacie sos sojowy, dlatego z przyjemnością namawiam Was właśnie na sos marki
Kikkoman, tak dla wzmocnienia walorów smakowych, jak i dla najwyższej jakości wyrażonej
najbardziej naturalnym składem i recepturą. Bez dodatków i wzmacniaczy – sama w
sobie ma genialny smak, uniwersalny i łagodny, a jednocześnie charakterystyczny
aromat i kolor.
Dzisiaj jest to przyprawa, która
zajmuje jedno z najważniejszych miejsc w mojej kuchni, a jak już podkreślałam, lubię
potrawy aromatyczne i smacznie doprawione. Naturalny sos sojowy może zastąpić
wiele innych przypraw, wystarczy tylko pobawić się w umiejętne dobieranie
smaków…
SKŁAD: woda, ziarno soi, pszenica, sól
Kikkoman sos-marynata Teriyaki
Drugim sosem, który sobie
upodobałam jest sos-marynata Teriyaki. Jest to przyprawa, mieszanka naturalnie
ważonego sosu sojowego, wina, cukru, octu i przypraw. Jest idealny jako
marynata lub zaprawa do wszelkiego rodzaju potraw z grilla, pieczonego mięsa,
ryb oraz drobiu. Niska zawartość cukru sprawia, iż jest doskonały do glizowania
mięsa, ryb i warzyw oraz jako dip do mięs, ryb i drobiu.
Teriyaki sprawdza się u mnie
głównie, jako marynata do mięs, dzięki której potrawy nabierają
charakterystycznej soczystości, głębi smaku i kruchości. Mieszam marynatę z
innymi dodatkami, jak miód, musztarda czy mieszanka ziół, otrzymując w ten
sposób własne receptury. Jednak najważniejsze jest to, że jest to przepis
zawsze udany i szybki.
Kilka łyżek tej japońskiej
marynaty ułatwia nie tylko przygotowanie smacznego obiadu, ale umożliwia
szybkie gotowanie, a do tego otrzymanie mięsa soczystego i kruchego. Wszystkie gospodynie
wiedzą, jak ważny jest to etap, sama mam teraz porównanie i jestem zachwycona. Nie
muszę myśleć nad proporcjami – dodaję marynatę do woreczka z mięsem i mogę
wyczarować danie z dowolnymi dodatkami.
Sos-marynata może być także
dodawany przy smażeniu czy grillowaniu (niestety pogoda nie sprzyja takim
eksperymentom). Komponuje się idealnie z jabłkami i żurawiną, kapustą czy
grzybami, jest po prostu uniwersalny, a jednocześnie genialny. Nie muszę już
godzinami dusić mięsa w większych kawałkach (a takie lubię najbardziej), teraz
przygotowuję obiad zdecydowanie szybciej i precyzyjniej.
Próbowałam również dodawać sos Teriyaki do mięsa smażonego na patelni (chociaż taki sposób przygotowywania obiadów jest u mnie niezbyt częsty). Również sprawdza się idealnie i tak naprawdę, już chciałabym rozpocząć sezon grillowy, by móc wypróbować marynowanie szaszłyków i udek, które zazwyczaj robię w marynacie miodowej.
Na pewno jeszcze nie jedna butelka tej marynaty zostanie u mnie przetestowana, teraz rodzi się w mojej głowie wiele nowych i ciekawych pomysłów, których jeszcze nie zdążyłam przygotować i przedstawić. Mam jednak nadzieję, że te kilka zdjęć jest w stanie unaocznić Wam zastosowanie tych przypraw, które chwalę i polecam, sama będąc pod ich urokiem. Kto wie, może jeszcze nauczę się gotować...
Na pewno jeszcze nie poznałam
wszystkich zastosowań sosu-marynaty, ale mając go pod ręką na pewno będę dalej
eksperymentować z innymi rodzajami mięs i warzyw. I to ze świadomością, że można
ułatwić sobie codzienność, tak prostymi sposobami.
Nie pozostaje mi nic innego jak
zachęcić Was do poznania tej przyprawy i życzyć smacznego…
Develey Polska – jest wyłącznym dystrybutorem firmy Kikkoman w Polsce.
A może macie własne doświadczenia z sosami Kikkoman?
o Kochana !
OdpowiedzUsuńjakie pyszności, mogłabym u Ciebie jeść i jeść :D:D
Miło mi :)
UsuńZrobiłam się okropnie głodna po Twoich przepysznych zdjęciach :)
OdpowiedzUsuńNie celowo, naprawdę...
Usuńbardzo lubię sos sojowy, ale z tej firmy jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńTo polecam do wypróbowania :)
UsuńKurczę zaraz muszę lecieć do kuchni :P Uwielbiam sos sojowy szczególnie dodawany do dań (ala chińskich), które dość często robię :)
OdpowiedzUsuńU mnie sporadycznie, ale też bywają :)
UsuńJa jak się zawzięłam tak denkuje z miesiąca na miesiąc :)
OdpowiedzUsuńDlatego podziwiam, ja jestem mistrzynią otwierania :)
Usuńooo matko ale mi smaka zrobiłaś, ostatnio mam straszny apetyt... :*
OdpowiedzUsuńJuż sama nie wiem co lepsze, u mnie apetytu brak zupełnie...
Usuńmówisz że nie umiesz gotować a ja tu kurde widze meeeega smakolyki na zdjęciach :D
OdpowiedzUsuńTak domowo, to nic wyszukanego, jak nieraz widzę...
UsuńAle dziękuję :)
Uwielbiam sos sojowy, ale tego nigdy nie miałam. Może czas spróbować.
OdpowiedzUsuńPolecam, naprawdę warto :)
Usuńuwielbiam pierożki szczególnie ruskie mniam :)
OdpowiedzUsuńTo też moje ulubione :)
UsuńEj, a tu ludzie są na diecie, no jak możesz wstawiać takie smakowite zdjęcia, co?!
OdpowiedzUsuńSosów tych nie znam, rzadko zapuszczam się w kulinarne rejony azjatyckie, ale kto wie, czasami kupuję coś spontanicznie i dopiero później myślę, cóż z tego zrobić :)
Zdrowiej szybko!
Dziękuję, staram się zdrowieć...
UsuńOba te sosy często goszczą w mojej kuchni, Teriyaki niemal tak dobre jak to domowe :)
OdpowiedzUsuńKikkoman to dla mnie klasyk - uwielbiam! jak zwykle piękne zdjęcia!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJak pysznie dziś u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńA tak dla odmiany :)
UsuńZdrówka
OdpowiedzUsuńAle smakowitości, aż mi się żołądek zaczął skręcać/.
Dziękuję :)
UsuńAleż nam tu pyszności napokazywałaś!
OdpowiedzUsuńnie próbowałam ale zgłodniałam patrząc na to ;D
OdpowiedzUsuńmuszę się za nimi rozejrzeć, bo brakuje mi sojowego sosu w kuchni.
OdpowiedzUsuńPolecam, jest łatwo dostępny :)
UsuńO jeju... Ale głodna się zrobiłam :)... Najbliższe zakupy i ląduje na mojej liście ^^
OdpowiedzUsuń:) to miłego smakowania...
UsuńAaaaaa czemu tu weszłaaam ;( Takie smakołyki, a jest tak późno ;((((
OdpowiedzUsuńU mnie też jest coś w stylu "Jak to, bez mięsa?!" No i masz babo placek:) Dobrze, że jest internet i dużo inspiracji. Sosy znam, ale używam sporadycznie.
OdpowiedzUsuńto wszystko wygląda tak pysznie, że zaśliniłam klawiaturę! mniam :) mój główny odbiorca kuchni ma dwie słabości: mięso i zupy (oczywiście z mięsem!). ale te sosy wydają się być bardzo ciekawe, muszę się im bliżej przyjrzeć i kiedyś wypróbować :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
kikkoman to świetny zamiennik soli, ale najbardziej lubie tego od develey
OdpowiedzUsuń