środa, 2 stycznia 2013

Marta w kuchni - sosy Kikkoman




Witajcie

Nowy Rok zastał mnie zakichaną i zasmarkaną i niestety wcale nie zapowiada się, aby to wstrętne choróbsko chciało mnie szybko opuścić. Chyba jej u mnie dobrze, chociaż sama staram się jak mogę, aby nareszcie znalazła sobie innego nosiciela. Postępem jest natomiast fakt, że udało mi się po niemal dwóch tygodniach wstać z łóżka…

Przywitam Was kulinarnie, chciałam bowiem napisać kilka słów o dwóch sosach, które ostatnio pomagają mi być dobrą kucharką, a tym samym stały się moimi przyjaciółmi, i to tymi, których bardzo się ceni. Już wiecie, że moje umiejętności w kuchni są raczej marne, a gotuję nie tyle z pasji i chęci eksperymentowania, ile z potrzeby i konieczności dnia codziennego (nie da się żyć powietrzem). Dlatego cenię potrawy proste i szybkie, a jednocześnie smaczne i sycące.

Mając na głowie dwóch mężczyzn, którzy są typowymi przedstawicielami kuchni mięsnej i dobrze doprawionej, muszę swoją kreatywność kierować ku daniom, które w ich mniemaniu są najlepsze. Stąd na pierwszym planie niemal zawsze znajdziecie u mnie mięso. Mogę jedynie pozazdrościć tym gospodyniom, które mogą sobie pozwolić na przewagę dań jarskich czy nawet wegetariańskich – u mnie byłaby rewolucja, bunt i głośne narzekanie, zakończone zapewne obiadem na telefon.  

Stąd ogromnie się ucieszyłam z możliwości wprowadzenia do swojej kuchni sosów marki Kikkoman, czyli naturalnego sosu sojowego oraz sosu-marynaty Teriyaki. Od razu muszę zaznaczyć, że do tej pory stosowałam sos sojowy sporadycznie, do potraw chińskich, natomiast marynaty robiłam według „babcinych” receptur, zajmujących dość dużo czasu. A przy moich niezbyt imponujących zdolnościach, efekty bywały różne. 

Kikkoman sos sojowy 
Marka Kikkoman wychodząc naprzeciw oczekiwaniom konsumentów już od ponad 300 lat tworzy naturalne japońskie sosy sojowe, które po dziś dzień cieszą się niesłabnącą popularnością również w krajach europejskich. Sosy sojowe Kikkoman to produkty w pełni naturalne, powstające z niemodyfikowanej genetycznie soi. 



Ich produkcja przebiega zgodnie z tradycją: bez dodatków wspomagających zapach oraz smak. Powstają w wyniku naturalnej fermentacji soi, ziaren pszenicy, wody i soli z drożdżami. W odróżnieniu do chińskich sosów sojowych dostępnych na rynku polskim nie zawierają żadnych dodatków chemicznych.



Ta niezastąpiona przyprawa kuchni azjatyckiej podkreśli walory smakowe każdego dania, nie tłumiąc aromatu poszczególnych składników. Jest idealnym dodatkiem wzbogacającym i uwydatniającym smak: zup, sałat, dressingów, marynat, dipów oraz potraw smażonych i duszonych. Świetnie komponuje się z mięsem, rybami i warzywami. 
 
 
 
Eksperymenty kuchenne z sosem sojowym rozpoczęłam od próby wyeliminowania innej, nagminnie u mnie w domu stosowanej przyprawy w płynie. I muszę Wam powiedzieć, że udało się znakomicie i w ten sposób sos sojowy zaczął pojawiać się na stole tak często, jak tylko można sobie zażyczyć. Stał się ulubionym dodatkiem do dań smażonych i gotowanych, głównie z dodatkiem mięsa i grzybów, a także kapusty i cebuli. Zaczęłam doprawiać nim zupy i sosy, a nawet już gotowe dania, celem nadania ostatecznej nuty smakowej, a także koloru.




Początkowo sos sojowy stał się dodatkiem do gołąbków i pierogów, by stopniowo stać się miłym akcentem dla krokietów i naleśników z pieczarkami i kolejno zup grzybowych i sosów mięsnych. Codzienna kuchnia, nie jest u mnie wyszukana, tym bardziej, że zima nie sprzyja obfitości warzyw (niestety), jednak dobrze doprawione danie – każde, może smakować wspaniale. 



Przypuszczam, że prawie wszyscy znacie sos sojowy, dlatego z przyjemnością namawiam Was właśnie na sos marki Kikkoman, tak dla wzmocnienia walorów smakowych, jak i dla najwyższej jakości wyrażonej najbardziej naturalnym składem i recepturą. Bez dodatków i wzmacniaczy – sama w sobie ma genialny smak, uniwersalny i łagodny, a jednocześnie charakterystyczny aromat i kolor. 


Dzisiaj jest to przyprawa, która zajmuje jedno z najważniejszych miejsc w mojej kuchni, a jak już podkreślałam, lubię potrawy aromatyczne i smacznie doprawione. Naturalny sos sojowy może zastąpić wiele innych przypraw, wystarczy tylko pobawić się w umiejętne dobieranie smaków…

SKŁAD: woda, ziarno soi, pszenica, sól




Kikkoman sos-marynata Teriyaki
Drugim sosem, który sobie upodobałam jest sos-marynata Teriyaki. Jest to przyprawa, mieszanka naturalnie ważonego sosu sojowego, wina, cukru, octu i przypraw. Jest idealny jako marynata lub zaprawa do wszelkiego rodzaju potraw z grilla, pieczonego mięsa, ryb oraz drobiu. Niska zawartość cukru sprawia, iż jest doskonały do glizowania mięsa, ryb i warzyw oraz jako dip do mięs, ryb i drobiu. 



Teriyaki sprawdza się u mnie głównie, jako marynata do mięs, dzięki której potrawy nabierają charakterystycznej soczystości, głębi smaku i kruchości. Mieszam marynatę z innymi dodatkami, jak miód, musztarda czy mieszanka ziół, otrzymując w ten sposób własne receptury. Jednak najważniejsze jest to, że jest to przepis zawsze udany i szybki. 



Kilka łyżek tej japońskiej marynaty ułatwia nie tylko przygotowanie smacznego obiadu, ale umożliwia szybkie gotowanie, a do tego otrzymanie mięsa soczystego i kruchego. Wszystkie gospodynie wiedzą, jak ważny jest to etap, sama mam teraz porównanie i jestem zachwycona. Nie muszę myśleć nad proporcjami – dodaję marynatę do woreczka z mięsem i mogę wyczarować danie z dowolnymi dodatkami.



Sos-marynata może być także dodawany przy smażeniu czy grillowaniu (niestety pogoda nie sprzyja takim eksperymentom). Komponuje się idealnie z jabłkami i żurawiną, kapustą czy grzybami, jest po prostu uniwersalny, a jednocześnie genialny. Nie muszę już godzinami dusić mięsa w większych kawałkach (a takie lubię najbardziej), teraz przygotowuję obiad zdecydowanie szybciej i precyzyjniej.

  

Próbowałam również dodawać sos Teriyaki do mięsa smażonego na patelni (chociaż taki sposób przygotowywania obiadów jest u mnie niezbyt częsty). Również sprawdza się idealnie i tak naprawdę, już chciałabym rozpocząć sezon grillowy, by móc wypróbować marynowanie szaszłyków i udek, które zazwyczaj robię w marynacie miodowej. 



Na pewno jeszcze nie jedna butelka tej marynaty zostanie u mnie przetestowana, teraz rodzi się w mojej głowie wiele nowych i ciekawych pomysłów, których jeszcze nie zdążyłam przygotować i przedstawić. Mam jednak nadzieję, że te kilka zdjęć jest w stanie unaocznić Wam zastosowanie tych przypraw, które chwalę i polecam, sama będąc pod ich urokiem. Kto wie, może jeszcze nauczę się gotować...



Na pewno jeszcze nie poznałam wszystkich zastosowań sosu-marynaty, ale mając go pod ręką na pewno będę dalej eksperymentować z innymi rodzajami mięs i warzyw. I to ze świadomością, że można ułatwić sobie codzienność, tak prostymi sposobami.
Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić Was do poznania tej przyprawy i życzyć smacznego…


Develey Polska – jest wyłącznym dystrybutorem firmy Kikkoman w Polsce.



A może macie własne doświadczenia z sosami Kikkoman?


37 komentarzy:

  1. o Kochana !
    jakie pyszności, mogłabym u Ciebie jeść i jeść :D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zrobiłam się okropnie głodna po Twoich przepysznych zdjęciach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo lubię sos sojowy, ale z tej firmy jeszcze nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę zaraz muszę lecieć do kuchni :P Uwielbiam sos sojowy szczególnie dodawany do dań (ala chińskich), które dość często robię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jak się zawzięłam tak denkuje z miesiąca na miesiąc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego podziwiam, ja jestem mistrzynią otwierania :)

      Usuń
  6. ooo matko ale mi smaka zrobiłaś, ostatnio mam straszny apetyt... :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już sama nie wiem co lepsze, u mnie apetytu brak zupełnie...

      Usuń
  7. mówisz że nie umiesz gotować a ja tu kurde widze meeeega smakolyki na zdjęciach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak domowo, to nic wyszukanego, jak nieraz widzę...
      Ale dziękuję :)

      Usuń
  8. Uwielbiam sos sojowy, ale tego nigdy nie miałam. Może czas spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  9. uwielbiam pierożki szczególnie ruskie mniam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ej, a tu ludzie są na diecie, no jak możesz wstawiać takie smakowite zdjęcia, co?!

    Sosów tych nie znam, rzadko zapuszczam się w kulinarne rejony azjatyckie, ale kto wie, czasami kupuję coś spontanicznie i dopiero później myślę, cóż z tego zrobić :)

    Zdrowiej szybko!

    OdpowiedzUsuń
  11. Oba te sosy często goszczą w mojej kuchni, Teriyaki niemal tak dobre jak to domowe :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kikkoman to dla mnie klasyk - uwielbiam! jak zwykle piękne zdjęcia!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak pysznie dziś u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zdrówka
    Ale smakowitości, aż mi się żołądek zaczął skręcać/.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ależ nam tu pyszności napokazywałaś!

    OdpowiedzUsuń
  16. nie próbowałam ale zgłodniałam patrząc na to ;D

    OdpowiedzUsuń
  17. muszę się za nimi rozejrzeć, bo brakuje mi sojowego sosu w kuchni.

    OdpowiedzUsuń
  18. O jeju... Ale głodna się zrobiłam :)... Najbliższe zakupy i ląduje na mojej liście ^^

    OdpowiedzUsuń
  19. Aaaaaa czemu tu weszłaaam ;( Takie smakołyki, a jest tak późno ;((((

    OdpowiedzUsuń
  20. U mnie też jest coś w stylu "Jak to, bez mięsa?!" No i masz babo placek:) Dobrze, że jest internet i dużo inspiracji. Sosy znam, ale używam sporadycznie.

    OdpowiedzUsuń
  21. to wszystko wygląda tak pysznie, że zaśliniłam klawiaturę! mniam :) mój główny odbiorca kuchni ma dwie słabości: mięso i zupy (oczywiście z mięsem!). ale te sosy wydają się być bardzo ciekawe, muszę się im bliżej przyjrzeć i kiedyś wypróbować :)
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
  22. kikkoman to świetny zamiennik soli, ale najbardziej lubie tego od develey

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję! Każda opinia jest dla mnie cenna.
Staram się odpowiadać na każdy komentarz i jednocześnie zaglądać do osób piszących.

Komentarze naruszające zasady dobrego wychowania, netykiety, przepisy prawa lub powszechnie uznane za obraźliwe będą usuwane.