wtorek, 18 września 2012

Kocham peelingi - Dairy Fun Delia



Witajcie

Tak jak obiecałam, tak czynię, opowiem więc o peelingu Delia z serii Dairy Fun o zapachu carmel-apple, nazywanym już dość powszechnie „krówką”. Osobom niewtajemniczonym należy się słowo wyjaśnienia – otóż „krówka” pochodzi od opakowania, a nie od zapachu kosmetyku, który uwierzcie na słowo (albo powąchajcie, przy najbliższej sposobności) z karmelem tudzież słynną krówką – cukierkiem, ma bardzo niewiele wspólnego.



Peeling zamknięty jest w owym słynnym, nieziemskim i prześlicznym pudełku, któremu tak bardzo nie mogłam się oprzeć, i w sumie nadal napatrzeć się nie mogę. Pojemność opakowania z peelingiem jest mniejsza niż soli do kąpieli (clik) i wynosi 300 g. Jak sami widzicie, jest go więcej niż masła (co miałam okazję zobaczyć na jednym z blogów). Co jest jednak ciekawe, w sklepie nie za bardzo mamy możliwość powąchania tego cudeńka, bowiem opakowanie jest tak zmyślnie obwinięte czarną izolacyjną taśmą, że tego wcale nie widać. Jakbyście zobaczyli, jak usiłowałam dobrać się do tego słoiczka, to na pewno tarzanie ze śmiechu byłoby jedynie wstępem do totalnego wyśmiania moich zdolności manualnych. Ale przecież nie chciałam zniszczyć ani słoiczka, ani zamknięcia, a tej taśmy naprawdę nie widać!



Tutaj właśnie pojawia się potrzeba posiadania męża. W moim wypadku, ta potrzeba jest jasna i klarowna, bowiem jestem totalnym antytalentem w sprawach manualnych, mąż zatem jest niezwykle potrzebnym sprzętem domowym. Więc po otworzeniu tego cuda przez wprawne ręce mojego męża i obdarzenia mnie godnym politowania spojrzeniem, mogłam tam w końcu spojrzeć.


Co zobaczyłam – najwspanialszy i najcudowniej pachnący sorbet. Na szczęście długo czytałam etykietki tego cudeńka i z pełną mocą zrozumiałam komunikat producenta (cytuję: „Nie spożywać!”). Czasami naprawdę można się totalnie pomylić. Nawet „gałki” są zrobione tak apetycznie, że… – przecież sami widzicie (przynajmniej starałam się to pokazać).


Peelnig ma bardzo gęstą konsystencję, a ja takie uwielbiam. Niestety za paznokcie wejdzie, ale peelingom wybaczam, są to bowiem moje ukochane kosmetyki do ciała. Drobinek ścierających ma masę, jest więc dość ostry, ale za to wspaniale myje. Nie pieni się zbytnio, jednak duża zawartość olejku pozwala łatwo rozprowadzać preparat po skórze.


Efekty są cudowne, skóra gładka, miękka, dość mocno pokryta warstwą olejku i cudownie pachnąca. Po wytarciu ręcznikiem, nie mamy jednak tłustej skóry, tylko jedwabną, gładką i miękką (tak jak po używaniu olejków na mokro). Ten peeling ma wszystko co kocham, a w dodatku ma świetną cenę. Kosztuje ok. 20 zł – moim zdaniem wcale nie za dużo, biorąc pod uwagę, że za te same cechy pokochałam Salco au Naturell, który kosztuje ok. 35 zł/250 ml i jest zdecydowanie trudniej dostępny.  


Tutaj cena idzie zdecydowanie z wydajnością, peeling jest bowiem bardzo gęsty, wystarczy więc wziąć odrobinkę i z wodą rozetrzeć na ciele. I ten zapach, który mnie po prostu urzeka, nie mogę się nim przestać zachwycać, jest dla mnie po prostu fascynująco-czarujący. I bardzo długo utrzymuje się na skórze, może mnie więc zniewalać przez cały dzień. Pozwalam.  Wiem, że nie wszyscy lubią słodkawe i mocne nuty, ale firma oferuje też inne warianty zapachowe. Każdy powinien znaleźć coś, co mu będzie się podobało, tak jak mnie karmelowe jabłko.


A Wy macie swoje ulubione peelingi?
Może znacie inne warianty zapachowe tej serii?
Zapraszam do miłej rozmowy…

41 komentarzy:

  1. Mój ulubiony pilling jest z Fermony , ale to Twoje opakowanie jest rzeczywiście genialne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :):) "Krówka rządzi" :)

      Usuń
    2. Dokładnie : ))) Potem opakowanie można wykorzystać np. na cukierki krówki : ))) Co do pillingu to jest cukrowy z pomarańczą , ale w dobie kryzysu : ) polecam Ci mój własny sposób od lat - miska a w niej - oliwka dla dzieci ( lub olej lniany ) + kawa zmielona ( lub bez - to zależy czy chcesz potem myć prysznic : ) + cukier ! Pocierasz, pocierasz, pocierasz a potem zmywasz zimną i ciepłą wodą na przemian. Będziesz mi dziękować jutro : )))) Buźka .

      Usuń
    3. Dziękuję, nigdy się jeszcze nie skusiłam na domowy, ale tyle jestem w stanie zrobić. Dla poprawy nastroju, a mam naprawdę paskudny...

      Usuń
  2. Zamierzam zrobić peeling domowej roboty ;)
    Ja jednak lubię najpierw wypróbować produkt kupując saszetki czy próbki a dopiero później kupić pełnowymiarowy produkt ;) no o ile się sprawdzi

    OdpowiedzUsuń
  3. Od sierpnia mam peeling-masaż z Perfecta antycellulitowy, ale taki też sobie sprawię:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Dax kocham marcepanowy :) I tak zamyka się moja lista 3 the best :)

      Usuń
  4. Jestem na końcówce peelingu z Yoskine (pisałam o nim u mnie, pewnie pamiętasz), ale już na mnie czeka kilka innych... Może Nuxe? Trochę się boję, bo ma duże chyba "drobinki", a nie bardzo za nimi przepadam. Zobaczę, dam znać jak się zdecyduję. (jestem szczęściara, bo mogę wybierać!)
    Miłego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęściara, muszę się poprawić w wybieraniu, tylko jak to pogodzić z tuczem portfela?

      Usuń
    2. Marta, co Ci tak szybko ucieka?:)

      Usuń
  5. Wiesz jaki jest mój ulubiony :) Ale czuję, że krówka będzie następna w kolei. Ba, ja to WIEM! W których drogeriach najłatwiej je dostać? Bo jakoś peelingu nie widziałam do tej pory (aczkolwiek jeszcze nie szukałam).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są raczej ogólnodostępne, sama kupowałam w dr. Natura :)

      Usuń
  6. Miałam kiedyś z tej serii chyba proszek do kąpieli :) też genialny !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę gdzieś znaleźć, ale najpierw utuczę portfel, bo anoreksja niezdrowa jest...

      Usuń
    2. Ja już do końca miesiąca zero zakupów.. Kupiłam dzisiaj buty na jesień takie na koturnie i koniec :D Portfel woła dość.. :)

      Usuń

  7. ależ oczywiście,że trzeba korzystać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak też czynię, ale dzisiaj stosuję patentowy system polecony. Zobaczymy co narozrabiam :)

      Usuń
  8. już czuję ten zapach ach:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja się ostatnio zachwycam Charming Rose, ale niestety nie ma tak wspaniałego opakowania ;) A szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie tu jest 'pies pogrzebany', moja pasja do opakowań...

      Usuń
  10. Odpowiedzi
    1. Jeszcze siedzę, ale już chyba niedługo :)
      PA PA...

      Usuń
  11. Koniecznie muszę go mieć ! Miałam kiedyś coś tej firmy aa wiem mleko do kąpieli takie pudrowe czekoladowe - fajne było :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę i jeszcze mleko, to się nazywa pełen asortyment :)

      Usuń
  12. Póki co ja też nie, więc poleży w szafce...

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepiękne są opakowania kosmetyków z tej serii. Uwielbiam je :) Mam masło do ciała karmelizowane jabłko, ale jeszcze leży nieużywane, czeka na swoją kolej. A peeling wydaje się być interesujący, choć ceny tych kosmetyków, zapewne ze względu na opakowania, są bardzo wygórowane. Uwielbiam słodkie zapachy, więc zapewne kiedyś szarpnę się i na ten peeling :)

    OdpowiedzUsuń
  14. wyglądają bardzo apetycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zawsze mnie kusi swoim rewelacyjnym wyglądem - ten słoik jest bardzo uroczy, a wspaniały peeling, to już tylko dodatek :) Żartuje - całość bosko wygląda - świetna notka Martusiu :)

    OdpowiedzUsuń
  16. ten peeling wygląda cudownie! :) uwielbiam takie gęste peelingi, chyba będę musiała się za nim rozejrzeć, bo zapowiada się bardzo fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kocham peelingi i ten też chętnie bym wypróbowała, choc nie lubię tego typu opakowań :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pachnie nieziemsko, a ja akurat jestem opakowaniem zachwycona :)

      Usuń

Bardzo dziękuję! Każda opinia jest dla mnie cenna.
Staram się odpowiadać na każdy komentarz i jednocześnie zaglądać do osób piszących.

Komentarze naruszające zasady dobrego wychowania, netykiety, przepisy prawa lub powszechnie uznane za obraźliwe będą usuwane.