Witajcie...
Dzisiaj mam zamiar opowiedzieć o niezwykłych biodermokosmetykach Revitacell opartych na bazie opatentowanych komórek macierzystych. Do testów otrzymałam zestaw dwóch kremów Steam Cells Face Therapy Revitacell: krem na dzień oraz na noc. Produkty otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Uroda i Zdrowie.
Steam Cells Face Therapy Revitacell – moja opinia
Produkty, czyli dwa kremy zapakowane są w niezwykle urocze i eleganckie pudełeczko, które ogromnie przypadło mi do gustu. Uwielbiam piękne i fikuśne opakowania, o czym już niejednokrotnie wspominałam, a to pudełeczko po prostu mnie zachwyciło. Prosta forma graficzna – duże srebrne logo na białym tle robi naprawdę ogromne wrażenie. Opakowanie ma charakter pudełka w pudełku, wysuwając z jednego etui otrzymujemy pudełko z wieczkiem, które po otworzeniu prezentuje nam dwa słoiczki (airless) z kremem. Stylistyka słoiczków jest równie elegancka (aby nie używać aż takich superlatywów jak słowo ekskluzywna) i już sam ten fakt bardzo pozytywnie nastawił mnie do tych produktów (ot taka kobieca słabość). Srebrny koreczek idealnie komponuje się z logo i niebieskimi (turkusowymi) wyróżnieniami, mamy więc od razu niepowstrzymaną ochotę dowiedzieć się, co kryją te słoiczki…
Słoiczki z pompką
mają pojemność 15 ml, są więc typowymi opakowaniami na testery. Dzięki temu
użytkowanie jest bardzo łatwe i wygodne. Sama uwielbiam tego typu opakowania kremów i uważam je za najbardziej
praktyczne. Każdy z kremów jest oznaczony zarówno na opakowaniu,
jak również w pudełeczku, co uwypukla dbałość producenta o wszelkie szczegóły,
na które użytkownik może zwracać uwagę. Są poręczne, mieszczą się nawet w małej
kosmetyczce, wyglądają też bardzo zgrabnie i nieco fikuśnie. Tak przynajmniej je
postrzegam, mając chyba skłonność do wielbienia wszystkiego co malutkie (tak jak
i ja).
Krem na dzień ma bardzo lekką
konsystencję, natomiast terapia na noc poleca krem o
konsystencji nieco bardziej zwartej (jednak daleko jest jej do określenia
ciężka). Dzięki temu są niemal natychmiast wchłaniane przez skórę, a także
bardzo wydajne. Krem na dzień pozostawia skórę lekko nawilżoną, natomiast krem
na noc – bardzo delikatny film, który ma szansę nieco dłużej oddziaływać na
skórę (przypomina mi działanie serum). Produkty są bezzapachowe, mogą być więc
stosowane przez osoby, które są wrażliwe na wszelkiego rodzaju dodatki
perfumowane. Aplikacja nawet na mojej dość nadwrażliwej skórze nie powoduje
podrażnienia (nie szczypie, nie piecze, ani nie swędzi), nie powoduje również
niemiłego efektu ściągania, którego bardzo nie lubię. Preparat jest po prostu
ładnie wchłaniany, a skóra niemal natychmiast staje się delikatna, miękka i
nawilżona.
Zanim zacznę dalej opisywać własne doświadczenia muszę jeszcze zaznaczyć i to bardzo wyraźnie, że mamy tu do czynienia z produktami opartymi na najnowszej technologii wykorzystującej jako bazę opatentowaną linię komórek macierzystych MIC-1 (TUTAJ). Są to więc nowoczesne biodermokosmetyki (TUTAJ) do terapii anti-aging, czyli idealnie dobrane do mojej grupy wiekowej. Producent obiecuje niezwykle dużo – przeczytajcie więc, jak wypadły moje testy i jakich efektów można się spodziewać.
Stosowałam kremy zgodnie z instrukcją ponad 2 tygodnie i muszę przyznać, że efekty przekroczyły moje wszelkie oczekiwania. Po pierwsze, już po kilku aplikacjach zauważyłam zdecydowaną poprawę elastyczności skóry, która stała się sprężysta i jędrna, a zarazem promienna (kremy idealnie likwidują wszelkie niedoskonałości, które mnie notorycznie prześladują). Po kilku dniach byłam już pewna, że jest to wymarzony produkt dla mnie, zniknęły mi bowiem wieczne, nieestetyczne i po prostu wstrętne worki pod oczami. Ta zaleta testowanych kremów, zrobiła na mnie tak wielkie wrażenie, że zaczęłam chwalić się swoim ciekawskim sąsiadkom, tym cudownym, potwierdzonym odkryciem (a dzisiaj chwalę się publicznie). Po 2 tygodniach testów zauważyłam też redukcję zmarszczek na czole (taki mankament wiecznie myślącego człowieka) oraz w okolicach oczu i ust. Wszystkie te mankamenty, świadczące o moim (niestety) dojrzałym wieku było mi bardzo trudno zaakceptować, ogromnie więc się cieszę, że mogłam zmniejszyć ich widoczność. Mam nadzieję, że stosowanie kremów jeszcze przez kilka dni (powinno wystarczyć) pozwoli efektom zostać ze mną na dłużej i codziennie rano, ta zaspana pani w lustrze będzie miała okazję się do mnie uśmiechnąć.
Podsumowując, uważam kremy Steam Cells
Face Therapy Revitacell za doskonałość, którą polecam z pełną
świadomością zauważonych i przetestowanych działań. Taki skarb powinien być
doceniony przez wszystkie kobiety, które z racji biegnących lat mają swojej
skórze coraz więcej do zarzucenia. Sama jestem ogromnie zadowolona już wyraźnymi
efektami, które naprawdę można zobaczyć na własnej twarzy, a nie tylko
przeczytać na opakowaniu. Polecam zachwycona i odmłodzona, a tym samym w bardzo
dobrym nastroju (który wszakże także odmładza).
Dziękuję portalowi Uroda i Zdrowie za umożliwienie mi testowania tych produktów, które z ogromną przyjemnością zrecenzowałam.
Od producenta:
Naukowcy z Wrocławia, jako pierwsi na świecie, odkryli niebywałą moc regeneracyjną komórek pochodzących z poroża jelenia szlachetnego. I na bazie tego odkrycia stworzyli innowacyjny składnik NHAC Biocervin MIC-1, który dziś jest podstawą debiutujących na rynku biodermokosmetyków Revitacell.
Prace nad produktami marki Revitacell prowadzi laboratorium badawczo-rozwojowe spółki Stem Cells Spin S.A., która od 2009 roku zajmuje się komercjalizacją odkrycia naukowców z Akademii Medycznej we Wrocławiu.
Stem Cells Face Therapy to produkt, który stymuluje naturalne procesy regeneracyjne zachodzące w skórze. Bazą kuracji jest unikatowy składnik NHAC Biocervin MIC-1, zawierający kompleks naturalnych czynników białkowych, pozyskanych z opatentowanej linii komórek macierzystych MIC-1. Zadaniem kompleksu czynników jest aktywacja komórek skóry do produkcji białek koniecznych do odbudowy rusztowania skóry, m.in kolagenu. Badania wykazały, że bioaktywne czynniki zawarte w komórkach macierzystych stymulują fibroblasty do syntezy kolagenu. Co więcej, znacząco opóźniają proces starzenia się keratynocytów i fibroblastów. Kolagen zawarty w Revitacell spłyca zmarszczki oraz nawilża skórę. Dzięki temu kuracja zapewnia intensywną regenerację, poprawę elastyczności oraz witalności skóry. Kuracja została starannie opracowana z myślą o zapewnieniu kompleksowej regeneracji i optymalnej pielęgnacji. Kuracja została przebadana dermatologicznie.
Składniki aktywne – Kuracja
dzienna: NHAC Biocervin MIC-1, witamina E, małocząsteczkowy kwas
hialuronowy, masło shea.
Składniki aktywne – Kuracja nocna: NHAC Biocervin MIC-1, witamina B5, alantoina, olej winogronowy, małocząsteczkowy kwas hialuronowy, masło shea.
Cena produktów Revitacell Stem Cells Face Therapy to 170 zł. Z okazji debiutu trwa specjalna promocja – wszystkie produkty do 31 października są dostępne z 30-procentowym rabatem.
Znacie już te niezwykłe produkty?
A może macie swoje ulubione kremy anti-aging?
Serdecznie zapraszam do dyskusji...
Ale fajne!!!
OdpowiedzUsuńWyglądają luksusowo, mimo iż są bardzo proste.
Składniki też robią wrażenie :)
To sama prawda. Największe wrażenie robią jednakże efekty - normalnie sama byłam totalnie zdziwiona :)
OdpowiedzUsuńBędę mieć na uwadze te kremy ;)
OdpowiedzUsuńPolecam, dla takiego efektu warto zainwestować :) Miłego dzionka...
OdpowiedzUsuńCiekawe produkty:)ja jednak nie miałam z nimi do czynienia
OdpowiedzUsuńTo polecam na przyszłość :) Naprawdę są godne uwagi :)
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcająca recenzja. Dla mnie najlepszym kremem anti-aging jest wysoki filtr przeciwsłoneczny (lepiej zapobiegać niż leczyć), ale pewnie za jakiś czas będę musiała rozejrzec się za czymś dodatkowym. Ładnie wyglądają te kremy, chociaż cena mnie nieco odstrasza - jak już miałabym wydac tyle, to pewnie zdecydowałabym się na LIERAC-a (bardzo lubię tę markę i zauważyłam, że te kremy są bardzo skuteczne). Ale kto wie :)
OdpowiedzUsuńTak, doskonale rozumiem, cena jest bowiem naprawdę "z górnej półki". Sama kocham bezwzględnie Dr Irena Eris, jednak ten recenzowany krem, zrobił na mnie ogromne wrażenie i jestem totalnie zdziwiona jego mocą. Dlatego go polecam :)
UsuńNiestety nie znałam tych produktów wcześniej, ale efekty, aż wierzyć się nie chce! Fakt, po 2 tygodniach można już coś powiedzieć. Gdzie można je kupić?
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem, na stronie producenta. Jest to nowość, która wchodzi dopiero na rynek, ale myślę, że już wkrótce będzie sieć sprzedaży :) I witam serdecznie...
UsuńMarta dziękuję za oglądanie mojego bloga. sama jestem kobietą (jak to też ujęłaś) dojrzałą, więc przyda mi się mocne wsparcie. Śliczna ta czarna kicia:)
UsuńRównież bardzo mi miło :) Wzajemne relacje są dla mnie niezwykle istotne, a kicia, cóż to symbol mojej pierwszej kociej miłości :) Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńMalina, nasze biodermokosmetyki są dostępne w Atelier Sprzedażowym pod adresem: http://www.revitacell.pl/atelier-sprzedazowe/
UsuńZapraszamy - do 31 października trwa "promocja premierowa".
Pozdrawiamy!
Bardzo dziękuję za uzupełnienie wpisu :)
Usuńpiekny kwiatek:)
OdpowiedzUsuńA dziękuję, też tak myślę :) Bardzo lubię storczyki, także te kolorowane :)
Usuńoj zazdroszczę cieszę się, że się sprawdzają bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńO tak tak, ja dopiero się cieszę, że aż takie efekty można obserwować. Nic gorszego niż przyglądanie się tym wszystkim mankamentom urody. A tutaj - raz i trzy i już człowiek podobny do ludzi :)
UsuńPrezentują się bardzo świetnie na zdjęciach, a działanie powala. Jak działa z rana, nadaje się pod makijaż? Miłego dnia, pozdrawiam Marto:)
OdpowiedzUsuńKrem na dzień jest lekki jak mgiełka, skóra niemal go "wypija". Stosuję pod podkład w płynie i jest jak najbardziej odpowiedni. Zapewniam, iż w realu wygląda równie uroczo :)
UsuńRównież życzę miłego dnia (u mnie niestety kiepska pogoda), ale nastrój odpowiedni.
Pozdrawiam :)
Dzięki za odpowiedź:) U mnie pogoda też niefajna, wcześniej padało. Może i padać już nie będzie, ale raczej też się nie rozchmurzy.
UsuńNienawidzę deszczu, a już tak ładnie się rozpogadzało. ciekawe czy jesień będzie wesoła, bo mam dość tych pochmurnych dni, których ostatnio jest zbyt wiele.
UsuńZ przyjemnością odpowiadam :)