Witajcie
Dzisiaj chciałam Wam przedstawić balsamy
do pielęgnacji ust, które uważam za jedno ze swoich najwspanialszych odkryć
kosmetycznych. Mowa o marce Blistex i dwóch wersjach balsamów: Blistex
Conditioner oraz Blistex Lip Brilliance. Wszyscy stali czytelnicy mojego bloga
powinni pamiętać o wersji Blistex Intensive, którą miałam już przyjemność Wam
przedstawiać (CZYTAJ).
Marka Blistex zauroczyła mnie
swoim balsamem łagodzącym i regenerującym, pierwszym jakim miałam okazję
poznać, dlatego z ogromną przyjemnością sięgnęłam po kolejne warianty. Wybrałam
Blistex Lip Brilliance – balsam koloryzująco-nawilżający w sztyfcie oraz Blistex
Conditioner – balsam odżywczo-ochronny w ‘słoiczku’.
Na wstępie dodam jeszcze, że
jestem ogromną wielbicielką wszelkich kosmetyków do pielęgnacji ust, używam ich
ogromne ilości i sprawdzam wszystkie nowości jakie tylko wpadną w moje łapki. Tak
już mam, a smarowanie i ‘malowanie’ ust bardzo często w ciągu dnia jest moim ‘maniakalnym
natręctwem’ i nic na to nie poradzę. Uwielbiam i już.
Wszystkie produkty Blistex
opakowane są w kartonowo-plastikowe pudełeczka, które przyciągają wzrok, a
ponadto zawierają wszystkie niezbędne informacje o produkcie. Marka oferuje 5
rodzajów balsamów, a każdy ma inne działanie i dodatkowo – inny kolor, a także
formę opakowania.
Dzisiaj już mogę powiedzieć, że
mają także cechy wspólne, którymi bez wątpienia jest bardzo dobra jakość i
wspaniałe działanie, zarówno nawilżające, jak i kojące. Każdy może wybrać
wersję, która najbardziej odpowiada jego potrzebom, a wiadomo te dyktuje stan
naszych ust, a także pora roku.
Blistex Lip Brilliance – balsam koloryzująco-nawilżający
to kosmetyk w sztyfcie. Mogłoby się wydawać typowy balsam do ust, o bardzo
przyjemnej w użytkowaniu formie. Sztyfty są bowiem najwygodniejsze, higieniczne
i poręczne. Tutaj mamy różowe opakowanie, które idealnie pasuje do formy
balsamu.
Po otworzeniu opakowania widzimy,
że balsam ma czerwony kolor, a po aplikacji delikatnie barwi usta. Jest to
kolor lekko czerwony, jednakże forma koloru przypomina bardzo delikatny
błyszczyk, który bardzo ładnie podkreśla kontur ust. Należy o tym pamiętać –
zwłaszcza jeśli używamy balsamu bez lusterka.
Sztyft jest bardzo miękki, ładnie
przylega do ust i wystarczy raz przejechać, aby pokryć całe usta jednolitą warstwą
balsamu nadając im blasku i wyrazistości. Balsam zachowując się podobnie do
błyszczyku nadaje ustom połysk i delikatne zabarwienie, a dzięki temu usta
wydają się znacznie bardziej pełne i zmysłowe.
Sama mam usta bardzo pełne i
ładnie wykrojone (tak, jedna z niewielu rzeczy, które u siebie chwalę), dlatego
zauważam takie efekty, jak ładne podkreślenie linii ust i jednocześnie ich
optyczne powiększenie (wcale nie czyni to ze mnie żaby). Jednocześnie zauważamy
wygładzenie ust i ich wybłyszczenie – stąd porównanie do błyszczyku wcale nie
jest mylące.
Cechą bardzo wyróżniającą ten wariant
balsamu jest zapach. Balsam Blistex Lip Brilliance pachnie bowiem sorbetem
truskawkowym, tak apetycznym i soczystym, że człowiek od razu ma ochotę się
oblizywać. I nawet jeśli to zrobimy (a raczej na pewno) zauważymy, że balsam
jest leciutko słodkawy, ale nie pozostawia na języku żadnego nieprzyjemnego,
czy chemicznego posmaku.
W takiej wersji balsamu jest to
bardzo ważne, dlatego też ogromnie się ucieszyłam, że moje oblizywanie się (nie
umiem się tego nawyku pozbyć) nie będzie tutaj kłopotem. Istotne jest także, że
balsam jest trwały i za szybko nie znika nam z ust (co często jest mankamentem różnych
pomadek ochronnych).
Bardzo lubię ten balsam, który
pielęgnując, jednocześnie podkreśla usta sprawiając, że wyglądają ładnie i
zmysłowo. A składniki tego kosmetyku: ekstrakt z naturalnego jedwabiu, olej z
pestek winogron i witamina E oraz filtr SPF 15 i kwas hialuronowy pozwalają nam
na ochronę, nawilżenie i regenerację.
Drugim wariantem, który chciałam
dzisiaj przedstawić jest Blistex Conditioner – balsam odżywczo-ochronny w pudełeczku.
Jest to w moim podziale wersja ‘zielona’, a kieruję się tutaj oczywiście
wiodącym kolorem opakowania.
Od razu i bez bicia muszę się
przyznać, że balsamy w takich opakowaniach – plastikowe małe pudełeczka lubię
najmniej, jednak bardzo byłam ciekawa tej formy balsamu Blistex i dlatego
zdecydowałam się na jego wypróbowanie. Postanowiłam bowiem poznać wszystkie,
tak bardzo jestem z nich zadowolona.
Opakowania mi przeszkadzają,
bowiem bardzo nie lubię aplikacji palcem, a używanie pędzelka, jest już nieco
kłopotliwe (zwłaszcza poza domem). Uważam je także za najmniej higieniczne, ale
to wszystko i tak mnie nie powstrzymało. Odrobinę mniej komfortu – to nie
przeszkoda, jeśli kosmetyk jest warty uwagi. A tutaj (jak się przekonałam) bez
wątpienia tak jest.
Odkręcane pudełeczko ukazuje
naszym oczom balsam do złudzenia przypominający typową kosmetyczną wazelinę. Ale
zupełnie inaczej pachnie. Tak, tak – tutaj od razu czujemy budyń waniliowy, albo
lody waniliowe, aby było bardziej zgodnie z porą roku (u mnie dzisiaj
słoneczko!, nareszcie).
Balsam jest bezbarwnym żelem,
który po aplikacji na usta nadaje im fantastyczny połysk, ale nie barwi, jest
przezroczysty, błyszczący. Idealnie nawilża usta i jednocześnie sprawia, że
stają się one gładkie i miękkie, a także kusząco wypełnione. Działa też kojąco
na usta wysuszone słońcem i wiatrem, dlatego idealnie nadaje się na lato.
Latem odrobinkę mniej koloru w
makijażu jest dobrym pomysłem, ale ochrona ust pozostaje priorytetem. Dlatego używanie
tego typu nawilżająco-regenerujących balsamów jest wspaniałym rozwiązaniem,
który pozwala nam chronić i pielęgnować usta, a jednocześnie je delikatnie podkreślać.
Balsam nie ma smaku, możemy więc
się odrobinkę oblizywać, i na pewno nie zdrętwieje nam język, albo nie będziemy
zmuszeni go zetrzeć z ust (już poznałam takie kosmetyczne katastrofy i więcej
nie chcę). Zapach jest natomiast ogromnie przyjemnym umilaczem.
Najbardziej jednak zachwycają
efekty, dlatego tak bardzo polecam ten balsam Waszej uwadze. Uczucie ukojenia
sprawia, że stosuje się go z prawdziwą przyjemnością, a już po kilku aplikacjach
nawet najbardziej wysuszone usta stają się ponownie gładkie i zdrowe. Nawilżenie
jest długotrwałe, ale nic nam się na ustach nie klei, ani nie roluje (już
miałam taki przypadek – makabryczna sprawa!).
Już sam skład powinien Was
zainteresować i przekonać do jakości i skuteczności tego balsamu. Znajdziemy tutaj
bowiem wyciąg z liści aloesu, olej z pestek winogron, oliwę z oliwek, witaminę
E oraz filtr SPF 15. Cudowny zestaw, dobrany idealnie do potrzeb odżywiania i
nawilżania.
Jednym słowem cudowny balsam
kojący, idealny na gorące dni, pozwalający na dobrą pielęgnację i zadowalające
nawilżenie. Ponadto zapach waniliowego deseru – zawsze jest kuszącą propozycją.
Jak widzicie moje wrażenia odnoście
stosowania kolejnych wariantów balsamów Blistex są jak najbardziej pozytywne. Dlatego
z wielką przyjemnością chciałam je polecić Waszej uwadze. Moim zdaniem są
fantastyczne.
Od producenta:
Blistex® Lip Brilliance
Zalecany do codziennej
pielęgnacji oraz upiększania skóry ust.
ZALETY:
- skutecznie nawilża i nadaje
ustom pełniejszy, zmysłowy wygląd dzięki specjalnym mikrokapsułkom z kwasem
hialuronowym;
- podkreśla kontur ust, nadając
im subtelny kolor i blask;
- sprawia, że usta stają się
bardziej gładkie i miękkie dzięki ekstraktowi z naturalnego jedwabiu;
- zawiera przeciwutleniacze -
olej z pestek winogron i witaminę E, która pomaga zachować młody wygląd skóry
ust;
- zawiera filtr SPF 15, który
chroni przed szkodliwym działaniem promieni UVB.
Blistex® Conditioner
Zalecany od codziennej
pielęgnacji, nawilżania i odżywiania skóry ust.
ZALETY:
- skutecznie nawilża, dzięki
zawartości wyciągu z liści aloesu;
- głęboko odżywia, a dodatkowo
olej z pestek winogron wygładza ich powierzchnię i łagodzi podrażnienia;
- zapobiega wysuszaniu i pękaniu
ust, zapewniając im skuteczną ochronę;
- zawiera oliwę z oliwek,
witaminę E oraz filtr SPF 15, które chronią usta przed szkodliwym działaniem
wolnych rodników i promieni UVB.
WIĘCEJ: http://www.blistex.com.pl/
Znacie balsamy Blistex?
Jakie balsamy do ust polecacie?
Zapraszam do rozmowy...
Mimo, że nie lubię balsamów w słoiczku, to przyznaję, że to z Blistex mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńPolecam - naprawdę warto dać się skusić :)
Usuńnie używałam jeszcze balsamów z tej firmy
OdpowiedzUsuńTo zachęcam do wypróbowania :)
UsuńNie znam wogóle oferty Blistex - ale teraz z całą pewnością chcę jej się lepiej przyjrzeć :)
OdpowiedzUsuńHmm ja się lubię z różową pomadką Bebe - ale to na zasadzie chyba przyzwyczajenia.
Czeka na mnie nagietkowa Alverde - dam znać jak się potestujemy trochę:)
Bebe też lubię, ale mi się zdecydowanie bardziej podoba Blistex.
Usuńmam jeden w sztyfcie i zawsze mam blisko siebie w pogotowiu ;)
OdpowiedzUsuńU mnie zawsze większy wybór :)
UsuńNie znam, ale prezentują się bardzo atrakcyjnie :) Ja chyba mam najwięcej 'Nivejek'
OdpowiedzUsuńSą naprawdę godne uwagi :)
UsuńNidgy nie stosowałam balsamów szczerze mówiąc, jeśli czułam że są suche smarowałam kremem Nivea. Może to trochę ignoranckie, ale jakoś tak się przyzwyczaiłam :)
OdpowiedzUsuńA ja nie wyobrażam sobie życia bez pomadek i balsamów do ust :)
UsuńZ chęcią wypróbuję te balsamy :)
OdpowiedzUsuńZachęcam, moim zdaniem naprawdę warto :)
Usuńnie przepadam za słoiczkami bo jak nakładam palcem to potem mam tłustego go ;D
OdpowiedzUsuńJa także, ale tego byłam ogromnie ciekawa :)
Usuńbędę musiała się w końcu zaopatrzyć w któryś z tych balsamów :)
OdpowiedzUsuńPolecam bardzo :)
UsuńWolę sztyfty, żeby nie maczać paluchów ;)
OdpowiedzUsuńJa również, ale i tak się skusiłam - z ciekawości :)
UsuńNie używałam ich, ale muszę wypróbować.
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze produktów do ust tej marki
OdpowiedzUsuńNie przepadam za balsamami w słoiczku, ale sztyft jak najbardziej mnie kusi:)
OdpowiedzUsuńfajny :) lubię balsamy do ust :)
OdpowiedzUsuńMiałam tylko wersję Intense i była świetna. Resztę też kiedyś wypróbuję!
OdpowiedzUsuńJestem maniaczką wszelkiego rodzaju pomadek, balsamów i innych mazideł, a z tej firmy ostatnio kupiłam na promocji w Rossmannie ten w słoiczku i w tubce, jeszcze ich nie wypróbowywałam - czekają w dość długiej kolejce pomadek ;) myślałam że będą w smaku bardziej jak Carmexy (chemiczny posmak który mi się nie podoba), ale jestem mile zaskoczona ich zapachem, że chyba wcześniej je otworzę ;)
OdpowiedzUsuńPolecić mogę masełko z Nivea, nie jest idealne ale zapach ma zniewalający, szczególnie karmel :)
Pozdrawiam
Ja lubię balsamy, pomadki,.....tylko wade mam jedna wielka : jak je mam to zapominam gdzie położę i nie korzystam..jak sie zmobilizowac
OdpowiedzUsuńaktualnie stosuję granatową pomadkę Blistex - nie pamiętam jej nazwy, ale przechodząc do rzeczy to fajnie się ona spisuje
OdpowiedzUsuńja miałam kiedyć Conditioner bardzo dobrze nawilza usta dzięki czemu nie pękały i nie mialam na nich strupów
OdpowiedzUsuńnike air max 2018
OdpowiedzUsuńyeezy shoes
nike air max
coach outlet store online
yeezy 500
jordan 13
nike air max 270
kd 10
supreme clothing
yeezy supply
xiaofang20191219