poniedziałek, 29 kwietnia 2013

BANDI Delicate Care - perfekcyjny i delikatny demakijaż...




Witajcie

Marka BANDI jest coraz bardziej znana i doceniana. Moja przygoda z tą firmą rozpoczęła się ponad dwa lata temu, kiedy udało mi się wygrać w konkursie zestaw z linii Hydro Care. Do dnia dzisiejszego z ogromną przyjemnością stosuję produkty Bandi, mając już swoich ulubieńców. Uwielbiam też poznawać nowe produkty, a moja opinia pozostaje bez zmian – markę darzę zaufaniem i uważam, za godną polecenia.

Obecnie mam przyjemność stosować płyn micelarny z linii BANDI Delicate Care, który miałam możliwość wybrać z bogatej linii produktowej. Współpraca z tą marką jest dla mnie najprawdziwszą przyjemnością i muszę się przyznać – wielką radością. Jak wiecie moja miłość do kosmetyków jest wielka, jednak ze względu na specyfikę cery i jej potrzeby, muszę wybierać precyzyjnie i ostrożnie. 



Z Bandi jestem jednak spokojna, bowiem kilkakrotnie właśnie kremy tej marki pozwoliły mi na ukojenie podrażnień i doprowadzenie twarzy do stanu idealnego. Jest to więc marka, która doskonale odpowiada potrzebom mojej skóry, marka której się nie boję (jako alergik i wrażliwiec), a jednocześnie marka, której ufam. Moja miłość ma więc zdecydowane uzasadnienie.

Płyn micelarny (Micellar Lotion) BANDI Delicate Care należy do jednych z moich ulubionych produktów pielęgnacyjnych. Jest to płyn do demakijażu twarzy, oczu i ust, czyli tak zwane uniwersum, za co lubię go jeszcze bardziej. Płyn otrzymujemy w wysokim biało-liliowym opakowaniu kartonowym, zabezpieczonym folią. Pudełeczko jest eleganckie i proste, dzięki czemu nasze spojrzenie na markę od pierwszego kontaktu jest bardzo pozytywne.



Sama (jak doskonale wiecie) zwracam ogromną uwagę na opakowania, które nie tyle traktuję jako ozdobę (chociaż także lubię elegancję), ale jako wizytówkę. Bardzo więc cenię Bandi za dokładne i wyraźnie informacje o produkcie oraz ciekawą szatę graficzną, której urok tkwi w prostocie i elegancji.

W pudełeczku, dobrze zabezpieczającym produkt znajdujemy wysoką buteleczkę z tworzywa. Produkt ma pojemność 200 ml. Dozownikiem jest atomizer, pozwalający na używanie produktu jako sprayu. Możecie wierzyć – jest to najwygodniejsza forma użytkowa, która pozwala na odpowiednie dozowanie kosmetyku, bez zbędnego wylewania zbyt dużej ilości. Sama używam ogromnej ilości wszelkich płynów i toników, nauczyłam się jednak, że atomizer pozwala na znaczną oszczędność przy znakomitych efektach. 



Uwielbiam takie opakowania, a jest ich na rynku niewiele, dlatego warto zwrócić na ten szczegół uwagę ogromną. Płyn ma kolor jasnoniebieski, co widać przez przezroczysty materiał buteleczki. Dla osób które cenią sobie przezroczystość opakowań (widać ile mamy kosmetyku w butelce) jest to kolejna zaleta. 



Buteleczka ma również dwa korki, które znakomicie zabezpieczają butelkę i są kolejnym gwarantem higieny produktu. Sam płyn ma bardzo przyjemny zapach i umożliwia szybki i dokładny demakijaż twarzy. usuwa zarówno cienie, jak i tusze, radzi sobie z podkładami, a także eyelinerami, nawet wodoodpornymi (chociaż tych używam rzadko). Cenię natomiast szybkie zmywanie makijażu bez potrzeby wielokrotnego tarcia twarzy czy oczu, co u mnie (przy cerze delikatnej i wrażliwej) nie jest wskazane.   



Płyn jest jednocześnie bardzo delikatny i nie powoduje uczuleń, podrażnień czy zaczerwienienia. Wręcz przeciwnie – u mnie koi wszelkie stany zapalne, wpływa relaksująco na skórę, łagodzi napięcie i likwiduje suchość skóry, która u mnie jest ogromna. Tym samym wspaniale zmywa, a jednocześnie nawilża i wpływa kojąco na skórę. Podkreślam te cechy, bardzo często bowiem płyny czy mleczka wysuszają moją twarz jeszcze bardziej, a efekty bywają koszmarne.



Za to cenię markę, że tak idealnie odpowiada potrzebom mojej skóry, która naprawdę jest wymagająca i zdecydowanie problematyczna. Bandi mnie nie zawiodła, a płyn micelarny Delicate Care zdecydowanie należy do moich ulubieńców. Pomaga mi nie tylko w profesjonalnym demakijażu, ale także w pielęgnacji twarzy i utrzymaniu jej w dobrym stanie.

Polecam produkt Micellar Lotion BANDI Delicate Care wszystkim, jest to bowiem idealny produkt zarówno do higieny, jak również kosmetyk o właściwościach pielęgnacyjnych. Jego dobre działanie, duża wydajność i bardzo przyjemny zapach w połączeniu z subtelną estetyką opakowania wszystkim powinny przypaść do gustu. 



Sama przekonałam się niejednokrotnie, jak wiele można osiągnąć stosując preparaty, które idealnie dopasowują się do potrzeb naszej skóry. Przy cerze z problemami i delikatnej, wybór produktów bywa ciężki, a testowanie często kończy się porażką. BANDI jest dla mnie gwarantem bezpieczeństwa – za to markę pokochałam i cenię od lat.




Od producenta:


Płyn micelarny do oczyszczania skóry wrażliwej i delikatnej, skłonnej do podrażnień. Preparat nie zawiera drażniących substancji myjących ani alkoholu. Kuliste struktury – micele idealnie usuwają makijaż nie wywołując podrażnienia ani pieczenia oczu. Preparat nie wysusza skóry, pozostawia uczucie czystości, ukojenia i jedwabistości.

Składniki aktywne: Oczyszczające micele, D-panthenol, Biotyna
INCI: AquaWater, Glycerin, Propylene Glycol, Olive Oil PEG-7 Esters, Panthenol, Polysorbate 20, Biotin, Urea, Disodium Phosphate, Disodium EDTA, Parfum/Fragrance, Cetylpyridinium Chloride, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, CI 42090.



Stosowanie: Stosować rano i wieczorem przy użyciu wacika kosmetycznego do demakijażu twarzy, oczu i dekoltu. Nie spłukiwać. Optymalne efekty przynosi stosowanie pełnej gamy produktów do pielęgnacji twarzy z serii Delicate Care.
Pojemność: 200 ml/Cena: 46,00 zł.



Linia Delicate Care została opracowana z myślą o cerze wrażliwej, skłonnej do podrażnień, reagującej niekorzystnie na takie czynniki jak: suche środowisko, słońce, zmienne warunki atmosferyczne, woda, drażniące kosmetyki, dym papierosowy i inne.

Cechy skóry wrażliwej:
- zaczerwienienie, napięcie, czasem łuszczenie naskórka;
- uczucie pieczenia, mrowienia i świądu skóry;
- często współistnieje ze skórą alergiczną, atopową, naczyniową;
- może dotyczyć każdego rodzaju cery (suchej, mieszanej, tłustej).



Skóra wrażliwa wymaga specjalnej pielęgnacji w celu zmniejszenia negatywnych reakcji skóry i wzmocnienia jej barier ochronnych. Zastosowane w linii Delicate Care składniki aktywne przynoszą skórze natychmiastowe i długotrwałe ukojenie, a regularnie stosowane zmniejszają jej wrażliwość. Ponadto preparaty wzmacniają i regenerują naskórek, dzięki czemu stanowi on lepszą barierę chroniącą skórę przed podrażnieniami i niekorzystnym wpływem czynników zewnętrznych.



Do zdjęć przyplątał się mały chochlik, który okazał się wdzięcznym modelem, a jego zainteresowanie produktem okazało się niesamowicie zabawne. Prezentowany kosmetyk absolutnie nie ma nic wspólnego z tym zwierzątkiem, jednak mój kaprys wykonywania zdjęć w plenerze, bywa czasami zaskakująco odkrywczy.


Kod rabatowy - 10% rabatu na zakupy w sklepie: www.bandi.pl/sklep (ważność kodu: 17.06.2013 r.) Hasło: martafigluje




Znacie produkty marki BANDI?
Jakich macie ulubieńców do demakijażu?
Zapraszam do rozmowy...


sobota, 27 kwietnia 2013

Tahe Termo Keratin - dla piękna włosów...




Witajcie

Moja miłość do marki Tahe jest już Wam pewnie dobrze znana, jednak wcale nie zamierzam przestać Wam przypominać o jej znakomitej ofercie produktowej. Tym razem miałam przyjemność poznać zestaw kosmetyków pod nazwą Tahe Thermo Keratin, który został specjalnie dobrany do potrzeb moich włosów.

Muszę się Wam przyznać, że po raz pierwszy piszę o produktach, które na dzień dzisiejszy zostały zużyte w całości, jest to więc typowa recenzja po odbyciu pełnej kuracji. Co więcej robiłam ponownie zdjęcia, doszłam bowiem do wniosku, że wiosną nie wypada prezentować zdjęć zimowych, które znudziły mi się tak bardzo, jak ta szaro-bura pora roku.



W skład opisywanego zestawu Tahe Thermo Keratin wchodzi Thermokeratin Keradens Shampoo Salt Free (250 ml) – czyli szampon i Thermokeratin Thermaliss (125 ml) – odżywka bez spłukiwania. Są to produkty przeznaczone do włosów cienkich, pozbawione soli, co zapobiega wypłukiwaniu się keratyny i składników odżywczych. Docelowo mają za zadanie sprawiać, aby włosy pozostawały zdrowe, lśniące i wygładzone – jednakże w moim przypadku umożliwiają utrzymanie pięknego sprężystego skrętu. Możecie nie wierzyć, ale po raz kolejny zaobserwowałam, że do włosów kręconych idealnie sprawdzają się preparaty prostujące.



Zestaw został dla mnie specjalnie dobrany, za co naprawdę jestem ogromnie wdzięczna. Preparaty profesjonalne są bowiem zupełnie innej jakości niż produkty dostępne w drogerii i bardzo istotne jest odpowiednie dobranie kosmetyków do typu włosów, ich kondycji i potrzeb. I niesamowicie wspaniałym uczuciem jest świadomość, że poświęcono nam uwagę, byśmy mogli używać kosmetyków dopasowanych do oczekiwań.     

Zestaw Tahe Thermo Keratin otrzymujemy w kartonowym pudełeczku, jak zawsze w przypadku kosmetyków Tahe eleganckim, zgrabnym i miłym dla oka. Wewnątrz znajdujemy buteleczkę z szamponem oraz w kolejnym pudełeczku odżywkę w sprayu. Opakowania są oryginalne i ciekawe, a także bardzo przyjemne w użytkowaniu, co wyróżnia te produkty spośród mi znanych.



Buteleczki wykonane są z tworzywa sztucznego, twardego i sztywnego, co zapobiega ich zgniataniu. Najbardziej na świecie nie lubię tych nieszczęsnych opakowań, które po kilkukrotnym użyciu wyglądają na wymęczone, a zagniecenia utrudniają ich używanie. Tutaj nie ma takiej możliwości – co zresztą doskonale widać na zdjęciach.
Opakowanie szamponu Thermokeratin Keradens Shampoo Salt Free jest białe z niebieskimi elementami i czarną nakrętką. Przy czym nie jest to taka zwykła nakrętka, ma ona bowiem w środku otworek, przez który po delikatnym odkręceniu wydobywamy kosmetyk. Do używania nie potrzebujemy zdjęcia nakrętki, co było dla mnie ciekawym zaskoczeniem. Takiego szamponu jeszcze nigdy wcześniej nie miałam. 



Szampon ma kolor lekko żółtawy, przezroczysty, konsystencją przypominający płynny żel. Nie jest bardzo gęsty, ale jednocześnie daleko mu do formy wodnistej, dzięki czemu bardzo ładnie rozprowadza się na włosach. Podczas mycia nie zauważamy plątania, co dla mnie, jako właścicielki włosów cienkich i kręconych oraz suchych jest niezwykle istotne. Już podczas mycia zauważamy bardzo dobre wygładzenie i nadanie włosom charakterystycznej „śliskiej” otoczki.

Włosy po wysuszeniu (nawet bez odżywki) zyskują piękny blask i zdrowy wygląd, stają się miękkie w dotyku, ale nie spuszone. Efekt jest bardzo zadowalający i naturalny. Co istotne szampon nie powoduje podrażnienia skóry głowy i nie przetłuszcza włosów, a bardzo efektownie je nawilża. Są to cechy, które bardzo przyjemnie zauważać, po każdym zastosowaniu. 



Drugim z produktów jest jednak odżywka, która pozwoliła mi na odkrycie uroku preparatów bez spłukiwania. Do tej pory wszystkie tego typu produkty były zbyt obciążające dla moich włosów, albo zbyt szybko powodowały efekt „przetłuszczenia” i nieestetycznych „strąków” na głowie. Odżywka Thermokeratin Thermaliss jest natomiast zupełnie inna. Delikatna, a jednocześnie pozwalająca na nadanie włosom miękkości i sprężystości oraz ładnego blasku. 



Sama używałam jej na włosy lekko podsuszone, co w duecie z ugniataniem pozwoliło mi na uzyskiwanie ładnej struktury loczków i ich podkreślenie, bez efektu zlepiania. Ponadto zdecydowanie zauważyłam wzrost objętości fryzury, dzięki czemu wszystkie wady (włosy suche, cienkie, zniszczone) zostały zupełnie ukryte. Efekt był po prostu rewelacyjny.

Jeszcze jedna z cech opisywanego duetu zasługuje na szczególne podkreślenie. A mianowicie zapach. Produkty pachną po prostu zniewalająco cudownie – jest to nuta słodka, nieco migdałowa, nieco owocowa, zupełnie nie mająca swojego odpowiednika w niczym co jest mi znane. Fantastyczny zapach, który utrzymuje się na włosach przez kilka dni, co początkowo wydawało mi się niewiarygodne. Z czasem specjalnie zaczęłam każdego ranka lekko spryskiwać włosy odżywką nie tylko dla podtrzymania pięknego efektu skrętu i blasku, ale właśnie dla zapachu.



Może trudno to sobie wyobrazić, ale równocześnie przestałam używać perfum – włosy tak pięknie pachniały, że nie potrzebowałam dodatkowych aromatów, których wymieszanie zazwyczaj zwiastuje jedynie katastrofę. I teraz jest mi żal, że odżywka się skończyła. Używałam jej z prawdziwą przyjemnością, widząc jej wspaniałe działanie i ogromnie sobie chwaląc zauważone rezultaty. I oczywiście upajając się zapachem, który jest rozkosznym dopełnieniem dla tej wspaniałej linii kosmetycznej.

Jestem oczywiście i jak zawsze oczarowana marką i jej produktami. I właśnie tak chcę ją Wam przedstawić – jako brylant na rynku, którego blasku trudno nie docenić i nie chwalić. To produkty, których działanie zachwyca, a dodatkowo mamy świadomość, że używamy kosmetyków profesjonalnych światowej jakości.




Wyłącznym dystrybutorem hiszpańskich produktów Tahe dla salonów fryzjerskich i kosmetycznych jest firma Silog Sp. z o.o.

 I jak się Wam podoba taka linia?
A może już znacie markę Tahe?
Zapraszam do rozmowy...

czwartek, 25 kwietnia 2013

"Wymarzony lakier na lato" - konkurs z marką ORLY...


Witajcie

Wasze liczne komentarze dotyczące marki ORLY i jej sławnych lakierów, skłoniły mnie do zorganizowania dla Was kolejnego konkursu. Zatem...

Ogłaszam nowy konkurs "Wymarzony lakier na lato"!

Do wygrania 2 zestawy lakierów ORLY z najnowszej kolekcji Mash Up!





Regulamin konkursu:


1. Konkurs jest organizowany na blogu http://martafigluje.blogspot.com/ pod patronatem firmy ORLY, jako sponsora nagród (http://www.orlybeauty.pl/).
2. Konkurs trwa od dnia  25 kwietnia do 26 maja 2013 roku. Wyniki zostaną ogłoszone do 29 maja 2013 roku.
3. Nagrodą w konkursie jest 2 zestawy lakierów do paznokci marki ORLY Mini kit z najnowszej letniej kolekcji Mash Up, dostępnej w sprzedaży od 1 maja 2013 roku. Zestawy zostały ufundowane przez firmę ORLY, a w skład 1 zestawu wchodzą 4 lakiery o pojemności 5,3 ml w kolorach:
- HARMONIOUS MESS
- CHOREOGRAPHED CHAOS
- MAYHEM MENTALITY
- PRETTY-UGLY  
4. Uczestnikami konkursu mogą być wszyscy stali obserwatorzy mojego bloga oraz goście i odwiedzający, pod warunkiem prawidłowego zgłoszenia.
5. Warunkiem udziału w konkursie jest polubienie strony FB ORLY (http://www.facebook.com/pages/Orlybeauty/290284761001452) oraz poprawne wypełnienie formularza zgłoszenia i zapisanie go w komentarzach pod notatką.
6. Nagrodzone zostaną 2 (dwie) osoby. Nagrody zostaną rozesłane po otrzymaniu danych kontaktowych.
7. Organizator i patron konkursu zastrzegają sobie prawo do zmian w regulaminie.




Formularz zgłoszenia:

Obserwuję jako: ..........................
Odwiedzam jako (dla gości i anonimów): ..............................
Lubię stronę FB ORLY jako (http://www.facebook.com/):  ...............................
Banerek na blogu TAK/NIE (link): .........................................
Notatka o konkursie TAK/NIE (link): .............................................
Udostępnienie na FB TAK/NIE (link):....................................
.
Pierwsze stylizacje paznokci z nową kolekcją lakierów Mash Up ORLY, która dostępna będzie w sprzedaży od 1 maja 2013 roku możecie podziwiać na stronie FB ORLY (http://www.facebook.com/pages/Orlybeauty/290284761001452). Lakiery mają przepiękne żywe kolory i nawet najładniejsze zdjęcia nie są w stanie tego efektu pokazać...
Wszystkich bardzo serdecznie zapraszam do udziału w zabawie. Liczę na Waszą dużą aktywność i zainteresowanie konkursem. Produkty należą do linii kosmetyków profesjonalnych, które cieszą się dużym zainteresowaniem i charakteryzują doskonałą jakością...
.
Marzy Ci się piękny lakier do paznokci? Weź udział w zabawie...

 BANERKI KONKURSOWE:



Polecam strony:


środa, 24 kwietnia 2013

Wyniki konkursu z firmą LAGENKO


Witajcie

Dzisiaj szybciutko, bez zbędnych wstępów i opowieści

Ogłaszam zwycięzcę konkursu pod patronatem firmy LAGENKO.
Do wygrania był zestaw atrakcyjnych, luksusowych kosmetyków kolagenowych


W skład nagrody wchodzi:
1. Kolagenowy żel do mycia twarzy (250 ml) LAGENKO;
2. Kolagenowa maseczka kosmetyczna Last Minute Colway LAGENKO.
Wartość zestawu wynosi: 107,00 zł (CLIK).


Nagrodę otrzymuje:
Panna Joanna (prowadząca bloga Kosmetyki Panny Joanny)


Bardzo proszę o podesłanie danych adresowych na adres pinkmause@onet.eu. Gratuluję serdecznie. :)
Dziękuję także firmie LAGENKO za udostępnienie zestawu kosmetyków kolagenowych.

Wszystkim bardzo dziękuję za udział w zabawie i zapraszam do udziału w innych konkursach, które ciągle trwają. Zdradzę, że już szykuję kolejną niespodziankę...

KONKURS Z GREENHOUSE: TUTAJ
KONKURS Z OLIMP LABS: TUTAJ
KONKURS NIESPODZIANKA - niebawem...


wtorek, 23 kwietnia 2013

ORLY CUTICLE OIL+ - profesjonalna pielęgnacja...



Witajcie

Ostatnio miałam przyjemność prezentować Wam kilka fantastycznych produktów do pielęgnacji paznokci marki ORLY. Wiele osób w komentarzach zwróciło uwagę na fantastyczne buteleczki tych odżywek, co sama także z przyjemnością zauważyłam i podkreślałam. Opakowania są po prostu urocze, a produkty – bardzo dobrej jakości. Na temat odżywek możecie poczytać TUTAJ.

Nie od dzisiaj wiadomo o korzystnym i odmładzającym działaniu oliwek. Chciałabym dzisiaj zwrócić Waszą uwagę na pielęgnacje skórek wokół paznokci i przedstawić „siostrę” odżywek – a mianowicie oliwkę do pielęgnacji skórek ORLY CUTICLE OIL+. Przyznam, że do tej pory profesjonalnych preparatów do skórek nie używałam, jednak z Waszych licznych opinii na temat pielęgnacji paznokci wynika, że warto taki kosmetyk posiadać i stosować.  



Dłonie są wizytówką każdej z nas, w dzisiejszych czasach zaniedbane dłonie i paznokcie nie wpływają korzystnie na nasz wizerunek. Firmy kosmetyczne oferują różne rodzaje oliwek, ale aby dłonie i paznokcie wyglądały lepiej powinno się dbać o nie codziennie. Wystarczy zmyć lakier, odsunąć skórki i nanieść niewielką ilość oliwki.

Oliwka ORLY CUTICLE OIL+ to preparat wzbogacony w witaminy oraz β-karoten, wyciąg z siemienia lnianego i olejek z pestek winogron. Preparat, jak już wspominałam, zamknięty jest w ślicznej buteleczce o pojemności 9 ml (oraz większych, dostępnych w sprzedaży). 



Te buteleczki to dzieło sztuki. Możecie się śmiać, ale właśnie te mniejsze, smukłe szklane cudeńka robią na mnie ogromne wrażenie. Szkło jest matowe, nakrętka z pędzelkiem fioletowa (albo jak chcecie fiołkowa J) a sama oliwka przezroczysta, z leciutkim odcieniem żółci (jak to oliwka).

Opakowanie wygląda jak lakier do paznokci, jednak jest preparatem pielęgnacyjnym. Buteleczka i korek z charakterystycznymi wgłębieniami są bardzo wygodne w użyciu i zapewniają komfort nakładania oliwki. 



Pędzelek jest długi i miękki i pozwala na nakładanie preparatu na skórki w postaci kropli lub rozprowadzenia warstwy na większej ich powierzchni. Używanie jest naprawdę bardzo łatwe, a przy tym nie brudzimy całych rąk, jak to ma miejsce przy kąpielach oliwkowych czy tradycyjnym wcieraniu.

Konsystencja idealna – nie rozlewa się, nie zasycha jak żel, tylko ładnie rozprowadza i bardzo szybko wchłania. Po nałożeniu oliwki należy ją dokładnie wetrzeć w skórki, ale muszę Wam powiedzieć, że jest to zabieg niesamowicie przyjemny. Po pierwsze oliwka, mimo że naprawdę ma formę oliwkową i lekko natłuszczającą nie zostaje na palcach zbyt długo, tylko pięknie się wchłania w skórę. 



Jest to wspaniała cecha tego preparatu, bowiem już kilka minut po wcieraniu mamy „czyste” opuszki palców, nic nam się nie lepi i nie klei, dlatego tak bardzo ten produkt przypadł mi do gustu. Po podobnym zabiegu z wykorzystaniem zwykłych oliwek czy olejków ręce niestety zostają natłuszczone i nie ma mowy aby wziąć do ręki książkę czy chociażby pisać na klawiaturze.



Tutaj sytuacja jest zupełnie inna. Czujemy nawilżenie, widzimy je nawet, jednak palce nie są tłuste, a preparat ładnie się wchłania. Jednocześnie zmiękcza i wygładza skórki oraz przy dłuższym stosowaniu wpływa na ich stan, poprzez likwidację szorstkości, nierówności czy brzydkiego odstawania.

Sama nie wycinam skórek, systematycznie je odsuwam przy użyciu drewnianej szpatułki (marzy mi się taka profesjonalna), jednak już po kilku dniach stosowania oliwki zauważam znaczną poprawę ich wyglądu. Skórki stały się miękkie, wygładzone, zadbane. Dodatkowo preparat dobrze nawilża zarówno skórki, jak i paznokcie. A tym samym i cała dłoń staje się ładniejsza. 



Dodam jeszcze, że oliwka ORLY CUTICLE OIL+ ma prześliczny owocowy zapach z nutą pomarańczy i dzikiej czereśni (ten składnik zapachu musiałam doczytać, nie umiałam go bowiem sama zidentyfikować). Tym samym zabieg pielęgnacyjny ma też w sobie pierwiastek aromaterapii, co jest ogromną zaletą.

Co więcej ta nuta zapachowa zostaje na dłoniach i pachnie delikatnie i subtelnie, jednakże niezwykle zmysłowo przy każdym poruszeniu ręką. Jest doskonałym dodatkiem do oliwki i mnie osobiście podoba się ogromnie, chociaż jak wiecie, nie każdy zapach jest w stanie mnie uwieść.



Tym samym dbam o swoje paznokcie i dłonie w sposób szczególny i profesjonalny. Produkty ORLY pomagają mi skutecznie i efektywnie walczyć z moimi niedoskonałościami, a tym samym wpływać na moje samopoczucie. Wystarczy zastosować się do tych rad i zaskoczyć samych siebie jak piękne potrafią być dłonie w niedługim czasie i za niewielkim wkładem pracy.



Polecam produkty ORLY Waszej uwadze, tym bardziej, że są to odżywki i oliwki o bardzo dobrym składzie i profesjonalnej jakości. Różnicę w wyglądzie paznokci można zauważyć niemal natychmiast, a po kilku tygodniach terapii efekty stają się zadziwiające i co więcej – długotrwałe.

Życzę Wam zatem miłych zabiegów, a sama czekam na moment pierwszego malowania pazurków po wielu miesiącach pracy nad poprawą stanu swoich paznokci. Szkoda, że tak późno odkryłam magiczne produkty ORLY. Ale dzisiaj już jestem tego faktu świadoma…



Od producenta:


ORLY Cuticle Oil+
Cuticle Oil + oliwka do skórek stworzona, aby nawilżać, regenerować i odświeżać naskórek paznokci.
Formuła zawierająca ekstrakt z pomarańczy i dzikiej czereśni głęboko nawilża i utrzymuje wilgoć w skórkach, promując zdrowy wzrost paznokci.

Cuticle Oil + to profesjonalna oliwka zawierająca witaminę A i E, betakaroten, siemię lniane oraz olejek z pestek winogron, która leczy naskórek i poprawia jego wygląd.
Delikatnie słodki owocowy zapach doskonale odświeża dłonie i skórki. 



Dla lepszego efektu należy stosować razem z preparatami ORLY wzmacniającymi paznokcie.
Pojemność: 9 ml/Cena: 30,00 zł


Stosujecie oliwki do pielęgnacji skórek?
A może znacie oliwki ORLY?
Zapraszam do rozmowy...
 

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

BIOTURM - higiena intymna z pianką...




Witajcie

Higiena intymna w każdym wieku niezależnie od okoliczności powinna być sprawą priorytetową. Ciągle uważamy, że jest to temat wstydliwy, sama jednak wychodzę z założenia, że jest to taka sama, a nawet ważniejsza część ciała, o którą powinno się dbać z należytą starannością.

Na rynku dostępnych jest bardzo wiele linii preparatów naturalnych, hipoalergicznych, bezpiecznych przeznaczonych do specjalistycznej higieny intymnej. Oczywiście wiele z Was ma już ten jeden ulubiony i stosuje go od lat. Zapytam Was jednak, dlaczego nie stosujecie jednego szamponu, czy jednego kremu skoro już okazał się sprawdzony? Tak jak w przypadku innych kosmetyków, tak również płyn do higieny powinien być dostosowany do naszych potrzeb i od czasu do czasu zmieniony. 



Komfort naszego ciała powinien współgrać z naszym samopoczuciem i zadowoleniem. Należy iść z postępem i poszerzać swoją wiedzę, bowiem łatwiej zapobiegać niż leczyć. Dzisiaj chciałam Wam przedstawić moje nowe odkrycie, a mianowicie piankę do higieny intymnej marki BIOTURM, dostępną w sklepie Pasaż Kosmetyczny (CLIK).

Pianka BIOTURM ma bardzo ładne, przyjemne dla oka opakowanie. Jest bardzo kształtne, a dodatkowo na tyle oryginalne, że można na nim 'zawiesić oko', a ja takie spojrzenia bardzo lubię. Szata graficzna jest także bardzo ciekawa – na białym tle pastelowe kolory, które odrobinkę przypominać mogą kosmetyki dla dzieci. Jednym słowem, bardzo przyjemne i kolorowe.



Jest to buteleczka z twardego tworzywa z wysuwaną pompką, która sama w sobie jest także elementem dekoracyjnym. Na mojej półeczce prezentuje się wręcz prześlicznie. Dzięki wysuwanej pompce jest także preparatem higienicznym i bardzo wygodnym w użytkowaniu.Sami musicie przyznać, że prezentuje się naprawdę niesamowicie...

Pompka dozuje niewielką ilość preparatu w postaci pianki, w którą zamienia istniejący w buteleczce żel. Sam żel jest przezroczysty, lekko żółty. Panka jest oczywiście biała. Jest to bardzo ciekawa alternatywa i przyznam, że wyjątkowo przypadła mi do gustu taka postać kosmetyku do higieny intymnej. 



Preparat jest niezwykle delikatny, piana jest lekka jak mgiełka, a jednocześnie bardzo kremowa. Idealnie się rozprowadza, a dodatkowo jest ogromnie wydajna. Wystarczy dosłownie jedno kliknięcie w pompkę, która wylewa odrobinkę żelu i ta ilość w zupełności wystarczy do jednorazowego użycia.  

Zdecydowanie podoba mi się forma pianki. Mam takie przeczucie, że to chyba taka postać kosmetyku, którą chciałabym zawsze używać. Mydło w postaci pianki także przypadłoby mi do gustu. Mam skórę wrażliwą i delikatną i jest to fakt, który decyduje o tym, że bardzo lubię wszystko to co jest bardzo łagodne.
Kosmetyk pachnie leciutko, niezwykle subtelnie. Delikatnie wyczuwalna jest nuta ziołowa, aromat nagietka i rumianku, które są bardzo przyjemne, a zarazem delikatne – odpowiednie dla takiego typu kosmetyków. Tych perfumowanych nigdy nie używałam, uważam bowiem, że w tym wypadku chemiczne dodatki to najgorszy z możliwych wyborów. 



Działanie pianki jest niezwykle przyjemne. Kojące, a zarazem nawilżające, co sprawia, że odczuwam komfort codziennego użytkowania. To kosmetyk, który z przyjemnością poznałam i stosuję. Mam nadzieję, że zostanie ze mną na dłużej, bowiem ogromnie spodobało mi się jego działanie oraz forma.

To bardzo dobry płyn, który polecam Waszej uwadze. Myślę, że jego bardzo dobry skład oraz fakt, że pozbawiony jest konserwantów, barwników oraz środków zapachowych zdecydowanie wyróżnia go spośród innych podobnych produktów.

U mnie sprawdza się znakomicie i muszę przyznać, że spełnia wszystkie moje oczekiwania jako kosmetyk naturalny oraz preparat do higieny intymnej. Zawsze tego typu kosmetyki wybieram kierując się składem i jakością. A tutaj dodatkowo mam wspaniałą formę pianki i śliczne opakowanie. Takiego dodatku nie sposób nie zauważyć…



Od producenta:


PIANKA DO HIGIENY INTYMNEJ Z BIO–SERWATKĄ

Pianka zawiera szczególnie wysoką koncentrację lakto – intensywnego kompleksu oraz ekstrakty ziołowe z rumianku i nagietka. Wszelkie podrażnienia i zaczerwienienia zostaną usunięte. Ekstrakt z rumianku ma właściwości łagodzące, przeciwzapalne, antyseptyczne i naprawcze. Nagietek stosowany zewnętrznie pobudza uszkodzone tkanki – działa przeciwzapalnie, przyspiesza gojenie się ran, jest niezwykle skuteczny we wszelkich stanach zapalnych skóry.



Higiena intymna jest szczególnie ważnym tematem dla kobiet, które często obawiają się przykrych zapachów w okolicy narządów płciowych. Zjawisko to występuje zazwyczaj tylko wtedy, kiedy dochodzi do uszkodzenia naturalnej flory bakteryjnej przez stosowanie niewłaściwych środków myjących, choroby oraz przez zmiany hormonalne.
Skóra oraz błony śluzowe człowieka zamieszkane są przez najróżniejsze bakterie, które odpowiadają za zdrowie i funkcje skóry. Do tej grupy należą bakterie kwasu mlekowego, które można znaleźć na skórze oraz na błonach śluzowych np. układu wydalania i na organach rozrodczych. Ich głównym zadaniem jest produkcja kwasu mlekowego. Związana z tym redukcja wartości pH chroni przed bakteriami chorobotwórczymi. Obce mikroby nie mogą rozmnażać się w kwaśnym środowisku, dzięki czemu nie przedostają się do wyżej położonych miejsc intymnych.
Bakterie znajdujące się w miejscach intymnych kobiet określa się jako bakterie Doderleina. Tworzą one charakterystyczną florę bakteryjną. Wytwarzają kwas mlekowy i utrzymują naturalną ochronę stref intymnych.



INCI: Glycerin, Lac*, Aqua, Decyl Glucoside, Betaine, Coco-Glucoside, Sodium Lauryl Sulfoacetate, Glyceryl Oleate, Alcohol, Chamomilla Recutita Flower Extract*, Calendula Officinalis Flower Extract*, Vanilla Planifolia Fruit Extract*, Citrus Aurantium Bergamia Oil.

Produkt certyfikowany. Kosmetyk wolny od: syntetycznych konserwantów, barwników oraz środków zapachowych. Podlega dokładniej kontroli. Certyfikat: BDIH
Opakowanie: 250 ml/Cena brutto: 39,00 zł.

Przedsiębiorstwo BIOTURM zostało założone w roku 2002. Łączność z pożywieniem naturalnym powstaje poprzez główny składnik produktów BIOTURM – bio-serwatkę, którą wytarza się poprzez fermentację w warunkach kontrolowanych. Powstały w ten sposób kompleks aktywny Lacto-Intensiv zawiera biologiczne elementy składowe, które można znaleźć także na skórze. I tak już podstawa produktów zgodna jest ze skórą.



Produkty BIOTURM są rozwijane na podstawie najnowszych zdobyczy nauki z wartościowymi substancjami naturalnymi i skutecznymi składnikami dodatkowymi. Tworzą one harmonijną kombinację tradycyjnej wiedzy o leczniczych siłach substancji naturalnych i najnowszych odkryć naukowych, mogących mieć wspierające i pomagające oddziaływanie w razie problemów skóry.


Firma Greenhouse jest wyłącznym dystrybutorem na Polskim rynku certyfikowanych produktów organicznych następujących marek: Beutelsbacher, Petrussquelle, LIHN Pural, BIOKOSMA, EUBIONA. Firma bezpośrednio współpracuje również z: Medicura – naturalne soki lecznicze i BIOTURM – kosmetyki naturalne.





Przypominam także o trwającym KONKURSIE. Do wygrania fantastyczne zestawy kosmetyków naturalnych. Szczegóły TUTAJ 


Podoba Wam się taka forma płynu do higieny intymnej?
Jakie są wasze ulubione kosmetyki tego rodzaju?
Zapraszam do rozmowy...